No no, wielkie osiągnięcie serialu. Nominacje do TK. Mam nadzieję, że zagłosujecie ;)
poniedziałek, 30 listopada 2015
poniedziałek, 16 listopada 2015
Zawieszenie
Pragnę poinformować moich czytelników, że zawieszam bloga do czasu aż ogarnę szkołę. Cztery blogi to za dużo, dlatego rezygnuje z tego oraz o Krzyśku, ponieważ brakuje mi weny. Jednak opowiadania na blogu o Oli i Jacku oraz Emilce i Krzyśku będą dalej dodawane ;)
sobota, 7 listopada 2015
III.5
-Co z Moniką?
-Wystąpiło krwawienie, ale już wszystko w porządku.
Krzysiek odetchnął z ulgą. Ola z resztą też. Oboje usiedli na krzesłach uśmiechnięci, ale Krzyśkowi szybko znikł uśmiech z twarzy. Przypomniało mu się, że będzie musiał jeszcze pogadać z Moniką jak ją obudzą i przypomniał sobie jeszcze o Arturze, który był na izbie wytrzeźwień. Jemu też trzeba było to przekazać. Spojrzał na zegarek. Za 3 godziny powinni byli go wypuścić. Monika z kolei miała wybudzić się narkozy za 2 godziny. Najpierw postanowił, że pogada z przyjaciółką, a potem pojedzie do mieszkania przyjaciółki, żeby pogadać z jej mężem.
2 godziny później
Ola i Krzysiek siedzieli przy łóżku swojej przyjaciółki. Po mału Monika się wybudzała. Była bardzo słaba. Rozejrzała się i jej wzrok zatrzymał się na Krzysztofie.
-Co się stało?- zapytała niewyraźnie.
-Nie pamiętasz nic?- zapytał kolega.
Monika delikatnie pokręciła głową na "nie".
-Miałaś wypadek i...- mężczyzna nie dokończył. Nie był w stanie powiedzieć, co się stało. Całe szczęście Ola była obok i opanowała całą sytuację.
-Monika, bo ty musisz wiedzieć jedną rzecz. Rozmawiał z nami lekarz i powiedział nam, że masz złamany kręgosłup.
-Nie, to niemożliwe- Monika nie mogła dopuścić do siebie tej myśli. Nie dość, że syn niepełnosprawny, to jeszcze ona- To musi być pomyłka- próbowała zaprzeczyć.
-Też bym wolał, żeby tak było, ale niestety- rzekł Krzysiek.
Monika odwróciła głowę w drugą stronę i zagryzła wargę. Po chwili rozpłakała się.
-Chcę pogadać z Arturem- powiedziała przez łzy.
-Artur jest w areszcie- odparł Krzysiek.
-Jak to w areszcie? Co się dzieje do jasnej cholery?
-Pokłóciłaś się z Arturem- zaczął.
-To akurat pamiętam i pamiętam też, że wyszłam z mieszkania, ale dlaczego i co się później stało to już nie.
-Artur przyszedł pijany. Wkurzyłaś się i wyszłaś. Miałaś chyba jechać do Emilki, ale niestety nie dojechałaś. Zjechałaś na lewy pas i wjechałaś w ciężarówkę.
-Szkoda, że nie zginęłam- powiedziała cicho, ale Krzysiek ją usłyszał.
-Nawet tak nie mów- powiedział i przytulił bardzo delikatnie przyjaciółkę, ale po chwili się od niej oderwał.
-Chwila, czy ty to zrobiłaś specjalnie?- Olkę coś tknęło- Chyba nie chcesz nam powiedzieć, że chciałaś to zrobić?
Monika się rozpłakała. Dopiero teraz do niej dotarło, co tak naprawdę zrobiła. Chciała się zabić, zostawić syna przyjaciół. Krzysiek z powrotem przytulił przyjaciółkę.
-Ja nie wiem co się stało- Monice poleciał kolejny strumień łez.
-Już, nie płacz. Wszystko będzie dobrze- Ola razem z Krzyśkiem pocieszali koleżankę.
-Jak będzie dobrze? Ja nie będę chodzić. I ty mówisz, że wszystko będzie dobrze? Ja mam niepełnosprawne dziecko.
-Chyba zapominasz, że masz nas- powiedziała Ola i również przytuliła przyjaciółkę. Wtedy na salę wszedł Artur z bukietem czerwonych róż. Było ich piętnaście. Dlaczego tyle? Właśnie tyle lat byli małżeństwem.
-Cześć Moniś- powiedział, udając, że nic takiego nie zrobił.
-Nie monisiuj. To wszystko przez ciebie- kobieta szybko uciekła wzrokiem od męża.
-Ola, Krzysiek. Proszę, zostawcie nas samych- Artur chciał porozmawiać na osobności, ale Monice się ten pomysł.
-Chcę, żeby przy mnie byli.
-Tylko pięć minut.
Ola z Krzyśkiem widząc to, postanowili się ulotnić i wyjść na korytarz. Koleżanka odprowadziła ich wzrokiem.
-Monika, proszę. Wybacz mi. Ja cię kocham mimo wszystko. Nie miałem pojęcia, że to się tak skończy. Proszę, chcę być z tobą na dobre i na złe. W zdrowiu i chorobie- Artur cały czas próbował przekonać Monikę do siebie.
-Na dobre i na złe powiadasz? A co jeśli ja do końca życia będę niepełnosprawna? Pewnie nie chcesz żony kaleki.
-Nie...Nie...Niepełnosprawna?- zająkał się. Wszystko był w stanie znieść, ale to? Rzucił kwiaty i wybiegł z sali. Monika domyśliła się, że to tak się skończy, chociaż wolałaby, żeby on teraz przy niej był. Myślała, że zmieni go ta informacja, ale nie. On wyszedł. Zostawił ją samą. Rozpłakała się. Krzysiek i Ola z powrotem weszli do koleżanki, którą zaczęli pocieszać. Ona szybko zasnęła, więc Krzysiek postanowił pojechać do domu, a Ola została z koleżanką.
poniedziałek, 2 listopada 2015
III.4
-Sam nie wiem. Ale i tak nic z tego nie będzie, ona ma męża. Tylko, że jak teraz patrzę na ich małżeństwo- Krzysiek westchnął- Nie chcę im życzyć źle i nie chciałbym być powodem ich rozwodu.
-Ale i tak widzę, że czujesz do niej coś więcej niż przyjaźń- powiedziała Ola- Widzę, jak się o nią boisz.
-No boję się o nią, bo to moja przyjaciółka. Tylko przyjaciółka i nic więcej- podkreślił.
-No dobra- Ola nie miała zamiaru się wtrącać w ich relacje i odeszła od tematu.
-Myślisz, że ona będzie sparaliżowana?- zapytał niepewnie Krzysiek.
-Sama nie wiem, musimy być dobrej myśli, a w ogóle co z Arturem?
-Jest na wytrzeźwiałce, za zakłócanie porządku dostanie co najwyżej grzywnę- powiedział- Ale najgorsze jest to, że Monika przez niego teraz tutaj leży. Gdyby nie on, siedzielibyśmy teraz z mamą Artura u Moniki w mieszkaniu.
-Krzysiek, zobaczysz, wyjdzie z tego cało- wtedy wyszedł lekarz, który usłyszał ostatnie słowa posterunkowej.
-Nie byłbym tego taki pewien. Pani Monika ma złamany kręgosłup. Ona nie będzie chodzić- zwrócił się do znajomych policjantki. Ich oboje zatkało. Jeszcze kilka godzin temu Krzysiek z Moniką gonili złodzieja, a teraz na pewno kobieta nie będzie pracować w policji.
-Czy pańswto sami będziecie chcieli powiedzieć o tym przyjaciółce, czy ja mam to zrobić?
-Biorę to na siebie- powiedział Krzysiek. Sam nie wiedział czemu. Może wydawało mu się, że jak sam to jej powie, to przyjmie to spokojniej.
-Panie doktorze, a mógłbym do niej wejść?
-W sumie, to nie ma żadnych przeciwskazań. Tylko proszę założuć fartuch.
Krzysiek posłuchał się lekarza, a chwilę późnej razem z Olą siedzieli przy przyjaciółce. Oboje się bali o nią.
-Franek!- powiedział w pewnym momencie Krzysiek.
-Co Franek?- Ola na niego spojrzała z przymrużonymi oczami.
-Przecież my musimy mu o tym jakoś powiedzieć.
W tym samym czasie, u rodziców Moniki
-Babcia, chciałem pogadać z mamą lub tatą, ale nikt nie odbiera- powiedział smutny Franek, który miał ochotę pogadać z rodzicami.
-Jak to nikt nie odbiera?- zapytała zaskoczona matka Kownackiej. Już miała wziąść telefon od wnuka i zadzwonić do jego rodziców, ale telefon Franka zadzwonił. Na wyświetlaczu było napisane "Wujek Krzysiek". Odebrał.
-Cześć wujek, co chciałeś?- zapytał chłopiec uradowany telefonem od Krzyśka. Zrodziła się w nim nadzieja, że może jego mama jest gdzieś w pobliżu i usłyszy jej głos. Niestety zawiódł się, bo Krzysztof chciał rozmawiać z mamą Moniki.
-Franek, mógłbyś mi dać babcię.
-Tak wujek- Franek podał telefon babci. Kobieta udała się do kuchni, bo miała coś do robienia, a nie chciała tracić czasu.
Krzysiek opowiedział matce przyjaciółki wszystko od początku. Marlena się załamała. Opadła na krzesło i zaczęła płakać. Franek wjechał na wózku. Babcia szybko otarła łzy, jednak on zauważył, że płacze.
-Stało się coś babcia?
Ona nie chciała okłamywać siedmiolatka, ale bała się też powiedzieć prawdę. Nie wiedziała jak on na to zareaguje. Postanowiła powiedzieć prawdę.
-Franuś, twoja mama jest w szpitalu.
Te słowa przechodziły jej trudno przez gardło, ale musiała mu powiedzieć.
-Ale nic jej nie jest?
-Kochanie, mama teraz śpi- zaczęła delikatnie.
-Ale nie umrze?- zapytał chłopiec, przypominając sobie, co było z jego biologiczną mamą. Jak wydarzył się ten wypadek, jego ojciec wsiadł za kółko pijany. Wtedy zdarzył się ten wypadek.
-Nie, nie umrze- Marlena przytuliła wnuka.
W szpitalu
Krzysiek chodził po korytarzu. Lekarze zabrali Monikę na operację, bo wystąpiły jakieś komplikacje. Był bardzo zdenerwowany. Ola cały czas była przy nim i próbowała go uspokoić. Operacja trwała do rana. Krzysiek nawet na chwilę nie odszedł spod bloku operacyjnego. Dopiero około siódmej lekarz wyszedł do Krzyszytofa, aby przekazać mu informacje.
Wiem, że krótkie, ale szkoła i w ogóle. No ale zawsze coś. Poza tym mam cztery inne blogi i na nie też muszę poświęcić trochę czasu.