sobota, 30 maja 2015

Wizyta biologicznego ojca Franka

Była godzina 9.
-Monika- Artur szturchnął żonę,  żeby się obudziła,  ale ona spała jak kamień- Monika- powtórzył.
-Co Artur?- Monika się przebudziła.
-Już jest 9- powiedział.
-Już ta godzina?- Monika była zaskoczona godziną.
-No, zaraz zrobię śniadanie skarbie- powiedział i poszedł do kuchni. Monika wstała i chciała iść się przebrać, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Zastanawiała się kto przyszedł do nich tak wcześnie. Otworzyła drzwi i była zaskoczona widokiem biologicznego ojca Franka.
-Dzień dobry pani Kownacka- przywitał się.
-Ma pan szczelność tu przychodzić?- zapytała Monika. Artur od razu wyszedł z kuchni, słysząc rozmowę.
-Monika, coś nie tak?- zapytał, widząc biologicznego ojca Franka.
-Niech pan stąd idzie, bo zadzwonię po policję- zagroziła Monika.
-No proszę, policjantka i będzie jeszcze wzywać pomoc- zadawał.
-Proszę pana, nie ma pan prawa tutaj przychodzić, więc albo pan stąd pójdzie, albo wezwę policję- Monika powtórzyła i zamknęła facetowi drzwi przed nosem.
-Myślisz, że się od nas odczepi?- zapytał Artur.
-Nie mam pojęcia- nagle usłyszeli walenie do drzwi.
-Monika, ja dzwonię na policję- powiedział bez zastanowienia Artur.
-Ok, dzwoń- Monika nie zaprzeczała.
***
W radiowozie, skład patrolu 06 wyjątkowo stanowili aspirant Mikołaj Białach i starszy posterunkowy Krzysztof Zapała.
-06 dla 00 zgłoś się- odezwał się dyżurny.
-06 zgłaszam się- Mikołaj odpowiedział na wezwanie.
-Jedźcie na Szczecińską 4a/2- powiedział dyżurny. Krzysiek wyrwał szczekaczkę koledze.
-Ale tam mieszka Monika- Krzysiek się przejął wezwaniem.
-Dlatego wysyłam was do tego wezwania.
-A co się stało?- Krzysiek chciał znać, szczegóły.
-Biologiczny ojciec jej syna się zjawił i wali w drzwi, i się wydziera. Włączcie bomby i udajcie się tam.
-Ok, jedziemy- policjanci po 5 minutach byli na miejscu. Dobrze, że to Mikołaj prowadził radiowóz, a nie Krzysiek, bo widać było zdenerwowanie u niego. Szybko weszli do klatki. Monika mieszkała na parterze, więc od razu zobaczyli natarczywego mężczyznę.
-Dzień dobry, aspirant Mikołaj Białach i starszy posterunkowy Krzysztof Zapała, co tu się dzieje?- zapytał Mikołaj, mężczyzna jak tylko zobaczył policjantów uspokoił się.
-Dzień dobry, a co się miało stać?- facet zachowywał się, jak gdyby nigdy nic.
-Mieszkańcy tego lokalu wezwali nas, bo podobno pan ich nęka i szantażuje- poinformował go Krzysiek. W środku był cały zagotowany, ale wiedział, że nie może pozwolić sobie na prywatne emocje, więc schował je do kieszeni. Zapukał do drzwi. Otworzyła mu je zdenerwowana koleżanka.
-Weźcie go zabierzcie stąd, nie chce się od nas odczepić- powiedziała Monika.
-Popamiętasz mnie jeszcze- powiedział mężczyzna- Albo zapłacisz mi za to, albo Franek o wszystkim się dowie- mówił tak, jakby zapomniał, że obok stoją policjanci. -Tego już za wiele, to jest szantaż. Pójdzie pan ze mną do radiowozu- Krzysiek już nie mógł dłużej wytrzyma. -Krzysiek, tylko błagam- Monika zaczęła, ale Krzysiek powiedział tylko, że nad sobą panuje. Mikołaj, jeszcze spisał dane Kownackich i powiedział, żeby przyjechali w celu złożenia zeznań. 

***
Pół godziny później Monika z Arturem byli już na komendzie. Szli do pokoju przesłuchań, kiedy natknęli się na komendanta
-Kownacka, przecież masz wolne, co ty na komendzie robisz? - zapytał się Wysocki.
-Ale ja tutaj przyszłam w innej sprawie- powiedziała Monika, ale nie bardzo chciała się tłumaczyć- Przepraszam bardzo, ale się spieszymy po syna do teściowej, a jeszcze musimy coś załatwić.
-Nie zatrzymuję was w takim razie. Do widzenia.
-Do widzenia panie komendancie- Artur z Moniką poszli do pokoju przesłuchań. Jako, że Mikołaj i Krzysiek musieli wrócić na patrol, czekały na nich Emilia i Ola.
-Cześć Monika, siadajcie- przywitała ich Emila i pokazała, żeby usiedli z mężem- Dajcie mi swoje dowody- poprosiła Ola i wzięła kartkę, na której spisała ich dane.
-A więc co się stało?- Ola przeszła teraz do spisywania zeznań.
-Artur poszedł szykować śniadanie, w czasie gdy ja się przebierałam. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam biologicznego ojca Franka. Artur natychmiast się pokazał. Mówiliśmy mu, żeby sobie poszedł, bo inaczej weźmiemy policję. Zamknęłam drzwi, ale on zaczął w nie walić i krzyczeć, żebyśmy mu oddali syna, a potem przyjechał Krzysiek i Mikołaj- Monika starała się mówić spokojnie, ale i tak było widać zdenerwowanie.
-A co z tym szantażem. Już wcześniej chciał od was pieniądze?- zapytała Emilka.
-Tak, wczoraj, jak byłam przynieść dokumenty Wysockiemu. Zaczepił mnie przed komendą- powiedziała Monika.
-To wszystko, czy może jeszcze pan, panie Arturze coś chce dodać? - upewniła się Ola, że wszystko zapisali.
-Nie, to chyba wszystko- Artur nie musiał nic dodawać, bo Monika powiedziała chyba wszystko.
-Ok, a i jeszcze jedno. Gdzie jest teraz Franek? - zapytała Emilia, bo nie chciała, żeby stało się coś synowi jej koleżanki.
-U mamy Artura, a co?- zapytała Monika. -Może lepiej, żeby tam został- powiedziała Emila.
-Tylko, że my jedziemy do Wiednia. Mamy w poniedziałek wyjeżdżać- powiedziała Monika.
-No dobra, ale uważajcie, bo podobno ten Zenon ma braci, żeby Frankowi nic się nie stało- ostrzegła ją koleżanka.
-Dzięki Emilia za ostrzeżenie, będziemy uważać, ale i tak musimy przywieźć Franka do Wrocławia, musimy się przygotować do tego wyjazdu.
-Ok, ale jakbyś zauważyła coś podejrzanego to dzwoń- powiedziała Ola. -Dobrze, my już idziemy, bo, jeszcze do Oławy musimy jechać po Franka. Na razie- wyszli z komendy i pojechali do Oławy.
Kiedy dojechali na miejsce Franek już był na podwórku i czekał na nich, Monika wzięła jego torbę i schowała do bagażnika, a Artur wsadził Franka do auta.
-Czemu nie wejdzie cie?- zapytała się matka Artura.
-Musimy jeszcze jechać na zakupy, przecież w poniedziałek jedziemy do Austrii.
-A no tak, dobra, to was nie zatrzymuję- Halina pożegnała się z synem i synową oraz wnukiem.
Gdy wrócili do Wrocławia, pojechali jeszcze na zakupy i dopiero wrócili do domu. Gdy wchodzili do klatki, Monika z przyzwyczajenia sprawdziła skrzynkę na listy. Wyjęła z niej kopertę. Otworzyła i przeczytała wiadomość. Załamała się, stanęła pod ścianą i się osunęła. Artur zaniepokoił się, bo jego żona nie przychodziła do mieszkania. Wyszedł więc na klatkę i zobaczył szlochającą żonę
-Moniś, co się stało?- zapytał, a Monika podała mu kartkę z napisem "Pożałujecie tego, że wezwaliście policję. Pilnujcie lepiej swojego syna"- Zawiozę to jutro na komendę, a teraz chodź i nie siedź na tym zimnym- Artur pomógł wstać żonie i poszli do mieszkania. Franek oglądał telewizję w salonie, ale Monika kazała mu póść do jego pokoju. Razem z Arturem usiedli i długo rozmawiali o tym co dzisiaj ich spotkało. Po jakimś czasie poszli do sypialni i zasnęli.

Mogę zdradzić, że biologiczny ojciec Franka namiesza im w życiu, ale więcej nie zdradzę. Pozdrawiam czytelników;)

środa, 20 maja 2015

Wyjście Moniki ze szpitala i niespodzianka ze strony jej męża

Monika miała wyjść ze szpitala o 10, ale od 8 już była spakowana i gotowa do opuszczenia go. Czekała, kiedy w końcu przyjedzie jej mąż z synem. Jej kuzynka Ania jeszcze spała. Była 9, kiedy do sali wszedł Artur. Monika bardzo ucieszyła się na jego widok, ale była zaskoczona, gdzie jest jej syn.
-Cześć kotuś, a gdzie Franek?- zapytała.
-Franek? Pojechał do moich rodziców. Będziemy mieli dzisiaj całe mieszkanie dla siebie. A co to jest?- Artur zobaczył jakieś dokumenty na stoliku Moniki.
-A niespodzianka, postanowiłam zrezygnować ze służby na jakiś czas- ten fakt bardzo ucieszył jej męża.
-Przemyślałaś to?
-Tak, zrozumiałam, że muszę zadbać o siebie- do kobiety nareszcie dotarło, że nie może wiecznie pracować.
-Kochana moja- Artur przytulił swoją żonę.
W końcu lekarze zbadali Monikę, czy jest wszystko ok i małżeństwo mogło opuścić szpital. Kiedy dojechali do domu i szli już do mieszkania, Monika przypomniała sobie, że nie wzięła dokumentów ze schowka, aby jeszcze raz na spokojnie je sprawdzić. W momencie, gdy była już pod klatką, zaczepił ją pewien mężczyzna. Policjantka nie widziała go wcześniej i się go trochę przestraszyła.
-Co pan robi?- zapytała zbulwersowana Monika.
-Dzień dobry, pani Kownacka?- zapytał mężczyzna. Monika zaczęła czuć się niepewnie.
-Tak, a pan kim jest?- Monika patrzyła swoimi przerażonymi oczami na faceta.
-Jak to? Ojcem Franka- powiedział nieznajomy.
-To niemożliwe. Ojcem Franka jest mój mąż- Monika co raz bardziej się bała, ale domyśliła się, że to biologiczny ojciec jej syna.
-Ale nie biologicznym.
-Niech mnie pan zostawi w spokoju- powiedziała Monika. Całą akcje całe szczęście Artur widział przez okno i zszedł do żony.
-Co się tu dzieje?
-Nic, ja tylko o godzinę pytałem- facet blefował- Dziękuję ślicznie- powiedział jakby nigdy nic. Kiedy już się oddalił Artur zapytał się
-Kto to był?
-Biologiczny ojciec Franka.
-Co chciał?- Artur był przejęty.
-Nie wiem, chyba się ciebie przestraszył- Monika przytuliła się do męża i poszli do mieszkania.
Artur szykował obiad, w czasie gdy Monika przeglądała papiery o wypowiedzenie. Potem zasiedli do stołu i zjedli posiłek w ciszy. Monika się zebrała i pojechała na komendę, przekazać dokumenty komendantowi. Każdy, kto zobaczył Monikę na korytarzu, witał ją serdecznie. Gdy dotarła do gabinetu jej przełożonego, zapukała i poczekała, aż Wysocki pozwoli jej wejść.
-A kogo to moje oczy widzą?- komendant przywitał swoją podwładną serdecznie- Może się czegoś napijesz Kownacka?- zapropnował.
-Dziękuję, ale nie mam czasu. Ja tylko przyniosłam wypowiedzenie- inspektor zamarł na te słowa.
-Monika, ale czemu?- był bardzo zdziwiony, że taka dobra policjantka chce rezygnować.
-Poprostu spodziewamy się dziecka z Arturem, a ta praca do najspokojniejszych nie należy. Boję się poprostu.
-Gratulacje Kownacka, rozumiem. Przejrzę to i dam ci znać.
-Dziękuje, ja już zmykam do męża. Do widzenia.
-Do widzenia Kowacka.
Policjantka wsiadała do samochodu, kiedy podszedł do niej facet. Był to ten sam, co zaczepił ją przed domem.
-Pani Kownacka, niech pani chwile poczeka- zatrzymał ją.
-Czego pan ode mnie chce?- zapytała ze złością.
-Wie pani, mam teraz ciężką sytuację finansową. Kilka złoty by mi się przydało. Tak z 50000zł wystarczy- powiedział pewny siebie.
-Ile? Przecież to jedna czwarta tego, co jest potrzebne na operacje Franka. Zwariowałeś facet? Nie dostaniesz grosza- powiedziała, wsiadła do auta i odjechała.
Miała nadzieje, że facet zrozumiał, że nie chce mieć z nim doczynienia. Kiedy jechała do domu, zastanawiała się, czy powie o tym swojemu mężowi. Gdy weszła do mieszkania, Artur zauważył, że jest coś nie tak, więc bez wahania zapytał
-Skarbie, stało się coś?
-A co się miało stać?- Monika próbowała zachować spokój.
-No przecież widzę- Artur na nią naciskał.
-Wydaje ci się.
-Monika, na pewno?- próbował dalej.
-Nic się nie stało- Monika nie miała nic mówić mężowi, ale po krótkiej chwili namysłu zdecydowała się powiedzieć- Albo dobra, powiem ci. Biologiczny ojciec Franka pojechał za mną na komendę i zażądał 50000złotych, bo inaczej nie da nam spokoju.
-Ale to jest karalne- powiedział Artur.
-Przecież ja doskonale o tym wiem. Ale myślisz, że powinniśmy to zgłosić?- policjantka zapytała niepewnie.
-Wydaje mnie się, że tak. Przecież już 13 lat pracujesz w policji i wiesz, że z szantażystami nie ma żartów- próbował ją przekonać do złożenia zawiadomienia.
-Mówisz? Sama nie wiem, ale dla Franka jestem w stanie zrobić wszystko.
-To dlatego, jutro pójdziemy i złożymy zawiadomienie, zanim pojedziemy po Franka. Ok?
-Ok- Artur przekonał żonę.
-Skarbie, a teraz załóż jakąś sukienkę wieczorową- powiedział tajemniczo Artur.
-Ale po co?- Monika zastanawiała się, co strzeliło temu Arturowi do głowy.
-Zobaczysz, niespodzianka- mężczyzna dalej był tajemniczy. Monika nie dyskutowała już, tylko poszła się przebrać w strój wieczorowy. Założyła na siebie czerwoną sukienkę i do tego szpiliki. Wyglądała bosko. Gdy oboje byli gotowi, poszli do auta. Tam Artur zawiązał Monice opaskę na oczy. Kobiecie co raz bardziej wydawało się to tajemnicze. W aucie próbowała się dopytać męża o co chodzi, ale Artur milczał. W końcu dotarli na miejsce.
-Mogę już to zdjąć?- zapytała Monika.
-Tak- odpowiedział.
Znajdowali się przed ulubioną restauracją Moniki. Była to ta sama restauracja, w której Artur się jej oświadczył.
-Artur, ale z jakiej to okazji?- Monika była mile zaskoczona.
-A z takiej, że jesteś w ciąży i chciałem to jakoś uczcić, a wiesz jaki ze mnie kucharz- zaśmiał się Artur.
-Kochany jesteś- powiedziała zadowolona Monika i pocałowała Artura.
W końcu wysiedli z auta i poszli do restauracji. Przesiedzieli tam chyba 2 godziny i miło powspominali, jak się poznali, jak się jej oświadczył. Dobrze się przy tym bawili. To nie była jedyna niespodzianka na ten dzień. Gdy wrócili do domu, Artur od razu włączył telewizor i puścił Monice pewien film. Monika się rozpłakała. Gdy Monika była w szpitalu, Artur przygotował dla niej film ze zdjęciami ich i fragmentami z nagrania ich ślubu.
-Artur, to jest przepiękne- kobieta przytuliła się do męża. Monice rozmazał się cały makijaż i w momencie, gdy chciała otrzeć łzy, zauważyła, że pobrudziła mężowi jego koszulę.
-Dziękuję Kochanie- pocałowali się.
Oboje byli zmęczeni, ale nie mieli zamiaru iść do sypialni. Zasnęli oboje na sofie.

Następne opowiadanie będzie za tydzień w niedziele, jak już wcześniej wspomniałam na blogu o Krzyśku. Mam nadzieję, że się spodoba. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest nie najdłuższe, ale obiecuję, że kolejne opowiadania będą bardziej rozbudowane ;)

niedziela, 10 maja 2015

Spotkanie kuzynek (Rozdział 4, część 3)

-Ania, co ci jest?- Artur szybko zareagował. Wziął Anię pod rękę i udali się w stronę samochodu. Oskar właśnie wracał z konsolą, gdy ich zobaczył, idących do samochodu.
-Skarbie, co jest?- Oskar wpadł w panikę.
-To chyba już ten czas- Ania zwijała się z bólu.
-Dobra, jedziemy do szpitala- powiedział Artur- Gdzie masz auto?
-Kawałek jest do niego.
-Dobra, pojedziemy moim, bo stoi pod blokiem.
W trójkę udali się do szpitala. Ania miała co raz silniejsze bóle. W końcu dotarli na miejsce. Lekarze wzięli Anię od razu na salę porodową. Oskar został z nią, a Artur poszedł do Moniki. Po 6 godzinach porodu Anię przewieźli do sali, gdzie akurat leżała Monika.
-Ania?- była zaskoczona.
-Monika?- reakcja Ani była bardzo podobna.
Patrzyły na siebie przez kilka minut bez słowa. W końcu przyszedł Oskar z pielęgniarką. Oskar miał na rękach córeczkę, a pielęgniarka podała Ani syna. Monika patrzyła na nich trochę z zazdrością, ale myśl, że za jakiś czas sama urodzi dziecko nie dała pokazać po niej, że jest zazdrosna. Widziała, że jej kuzynka jest szczęśliwa. Pielęgniarka podała dokumenty do wypełnienia.
-Jakie imię wybraliście dla nich?- zapytała z ciekawością Monika.
-Dla córeczki Karolinka, a dla synka Łukasz- powiedziała dumna Ania.
-Mogę wziąć na ręce Karolinkę?- Monika bardzo chciała potrzymać małą.
-No pewnie- Oskar podał jej córeczkę.
-No, przyzwyczajaj się Monika- zażartował mąż kobiety.
-A ty jesteś w ciąży?- kuzynka Moniki wiedziała o problemach Moniki i zaskoczyła ją ta wiadomość.
-Tak, też byłam zaskoczona, jak lekarz mi o tym powiedział- rzekła Monika.
-Artur, mógłbym pojechać po Kubę?- zapytał się Oskar?
-No pewnie. Masz kluczyki, a mógłbyś wziąć też Franka?- poprosił Artur.
-Nie ma problemu. A zadzwoniłbyś do swojej siostry lub mamy, żeby chłopcy się przygotowali?
-Już dzwonię, poczekaj chwilę. Pojadę z tobą- zaproponował Artur.
-Dobra, to chodź. Zostawmy dziewczyny same- powiedział Oskar.
Kiedy Oskar i Artur pojechali po dzieciaki, Ania i Monika zostały same. Mogły sobie we dwie porozmawiać na osobności.
-Monika, co się stało, że trafiłaś do szpitala? Czemu mi nic nie powiedziałaś? Kiedyś mówiłaś mi wszystko, a teraz? Co się stało?- Ania była odrobinę rozczarowana tym, że Monika nie powiedziała jej o pobycie w szpitalu.
-Jakoś nie miałam do tego głowy. Sorry.
-Ty nie przepraszaj, tylko mów co jest grane. Wiesz, że jestem dla ciebie jak siostra. Monika- Ania próbowała zmusić swoją kuzynkę do mówienia.
-Ania, możemy pogadać o tym innym razem? Proszę- Monika nie miała ochoty na rozmowę o tym co się stało.
-A kiedy? Monika, błagam, powiedz mi- Ania nalegała.
-No upiłam się, straciłam równowagę i upadłam. Jasne?- Monice nie podobało się to, że jej kuzynka była aż tak nachalna. Wtedy bardzo cicho do sali weszli Artur, Franek, Oskar i Kuba. Monika w głębi duszy się ucieszyła, że przerwali im tą rozmowę.
-Kuba, to Twoje rodzeństwo, Karolinka i Łukasz- powiedziała Ania, pokazując na łóżeczka, gdzie leżało młodsze rodzeństwo Kuby.
-Jakie małe, Franek chodź zobaczyć- powiedział Kuba.
-Ja też będę miał rodzeństwo- powiedział dumny Franek.
-A będziesz miał siostrę czy brata?- zapytał Kuba.
-Nie wiem, ale chciałbym siostrę- odparł.
-Zobaczymy Franuś- Monika się nareszcie uśmiechnęła, bo od czasu rozmowy z Anią nie była zadowolona, ale zaraz potem jej uśmiech znowu zniknął z twarzy.
-Mamo, a kiedy wracasz do domu?- zapytał Franek- Brakuje mi ciebie- Franek miał łzy w oczach. Monika widząc to, poprosiła go, aby podszedł do niej.
-Już jutro wychodzę synku. Mi też was brakuje- przytuliła Franka mocno do siebie.
-Monika, a właśnie. O której mamy po ciebie przyjechać- zapytał Artur.
-Lekarz powiedział, że już o 10 mogę wyjść.
-To my już z tatą o 10 będziemy po ciebie- powiedział zadowolony Franek.
-Dobrze- Monika była szczęśliwa na samą myśl, że jutro będzie w domu ze swoją rodziną- Ania, a ty kiedy masz wyjść? Wiesz już coś na ten temat?- zapytała z ciekawością.
-Lekarz powiedział, że jak będzie wszystko w porządku ze mną i dziećmi, to już w piątek mnie wypuszczą.
-Moniś, mogę cię prosić na słówko?- Artur chciał bardzo poważnie porozmawiać ze swoją żoną- A ty Franek zostań z ciocią i wujkien. Monika nie wiedziała o co chodzi, była zaskoczona Postanowili wyjść przed szpital, aby nie rozmawiać na korytarzu. Monika całą drogę zastanawiała się, o co może mu chodzić, ale się nie dopytywała. W końcu znaleźli się w przyszpitalnym parku. Monika patrzyła na swego męża ze zdziwieniem. Artur patrzyła prosto w oczy swojej ukochanej, ale nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa. W końcu zaczął
-Monika, bo tak myślałem sobie. Może zrezygnowałabyś z pracy? Wiesz, ile staraliśmy się o dziecko- zaczął Artur, ale Monika mu przerwała.
-Doskonale wiesz, że nie mogę zrezygnować teraz z pracy. To, że mamy kasę na samo leczenie, nie oznacza, że będziemy mieli na podróż. To też są koszty, a z resztą ja nie wiem, czy będę w stanie nie pracować przez tyle miesięcy. Może dopóki nie będzie widać brzucha, będę pracować- Monice nie podobał się pomysł jej męża. Obróciła się na pięcie i udała się do swojej sali. Arturowi nie chciało się nawet za nią gonić. Usiadł na ławce i zaczął rozmyślać, jak mógłby przekonać swoją żonę do rezygnacji z pracy. Monika weszła do sali zdenerwowana
-Co się stało Monika?- zapytała zatroskana kuzynka.
-Nic się nie stało- odburknęła jej policjantka. Franek patrzył trochę przestraszony na swoją mamę. Oskar i Ania też byli zdziwieni jej zachowaniem, ale nie wnikali. W końcu dołączył do nich Artur.
-Oskar, sądzę, że dziewczyny powinny odpocząć, może pojedziemy na pizzę?- zaproponował Artur.
-O tak!- Kuba i Franek krzyknęli w tym samym czasie.
Wszyscy się pożegnali i na sali została tylko Monika oraz Ania i jej nowonarodzone dzieci, które spały. Kobiety leżały długo w milczeniu. W końcu Ania postanowiła przeprosić Monikę. Głupio się jej zrobiło, że tak naciskała na nią.
-Monika, przepraszam cię, że tak na ciebie naciskałam. Nie powinnam- Ania zaczęła ją przepraszać, ale Monika jej to przerwała.
-To ja przepraszam. Nie powinnam tak na ciebie naskoczyć. Ty się o mnie martwisz, a ja nawet nie miałam ochoty z tobą rozmawiać- powiedziała skruszona policjantka.
-Dobra, nie było tematu- Ania postanowiła zakończyć całą tą sprawę.
Cały wieczór we dwie rozmawiały. Monika opowiedziała Ani, jak to się stało, że trafiła do szpitala, zwierzyła jej się z problemów wychowawczych z Frankiem. Ani zrobiło się żal, jak słuchała Moniki, ale mimo wszystko próbowała ją pocieszyć. W końcu obie zasnęły. Ania budziła się co chwilę, aby sprawdzić, czy z jej dziećmi wszystko w porządku. Monika wręcz przeciwnie, spała i ani drgnęła.

Powiem szczerze, że ten rozdział mi się ciężko pisało, ale następny myślę, że szybko powstanie. Uwaga!!! Zmieniam troche styl pisania. W jednej części opowiadania będzie opisany cały dzień i rozdziały będę dodawać co drugi dzień, jako że mam drugiego bloga www.krzysiekzapalapip.blogspot.com, na którego serdecznie zapraszam.

środa, 6 maja 2015

Wizyta Ani i Oskara (Rozdział 4, część 2)

Na wstępie pragnę powiedzieć, że opowiadania, w których występuje Ania, Oskar i Kuba są dedykowane mojej przyjaciółce.

Po 2 godzinach wszyscy wstali, przygotowali śniadanie i zasiedli do stołu. Gdy jedli usłyszeli dzwonek. Babcia Franka poszła otworzyc drzwi. Zobaczyła kuzynkę Moniki Anię wraz z mężem Oskarem i Kubą.
-Dzień dobry- przywitała się Ania.
-A wy nie mieliście przyjechać dopiero w piątek, przy najmniej tak mówiła mi Monika- Halina była trochę zdziwiona.
-Mieliśmy, ale plany się zmieniły- -tłumaczyła Ania- Musieliśmy teraz, bo mam za tydzień termin, a mam rodzić we Wrocławiu i musimy być przygotowani- kontynuowała dziewczyna. Nagle w przedpokoju pojawił się Franio.
-Cześć Franek, Kuba przywitaj się z Frankiem i daj mu prezent- ponagliła Kubę mama.
-Cześć Franek, proszę, to dla Ciebie- Kuba wręczył prezent. Była to konsola PSP3.
-Dziękuję- Franek podziękował i zaprosił Kubę do swojego pokoju.
-Ania, Oskar, napijecie się czegoś?- zaproponowała Halina.
-Ja poproszę kawę- powiedział Oskar.
-A ja herbatę- powiedziała Ania.
-Ok.
-Mamo, mamo, a Franek nie chce mi pokazać konsoli- krzyczał Kuba, biegnąc do salonu.
-A gdzie masz swoją konsolę?- zapytał się Oskar.
-Wołałem mamę, a nie ciebie, a moja konsola została w aucie.
-Jeszcze mi powiesz, że na siedzeniu?
-Nie, w bagażniku. No raczej, że na siedzeniu- powiedział trochę, jakby zażenowany. Oskar podniósł się, aby podać kluczyki Kubie, a Ania gdy to zobaczyła zaczęła się wydzierać na swojego męża
-Chyba nie chcesz dać dziecku kluczyków do Auta?! Przecież to jeszcze dziecko, a co jak ktoś mu je wyrwie. Oszalałeś? Jak nie chce ci się iść, to ja pójdę. Co z tego, że jestem w ciąży- Ania wyrwała Oskarowi klucze i już stała przy drzwiach, kiedy Oskar podszedł do niej ---Już daj mi te klucze i się nie gniewaj- próbował ją zatrzymać- idź i usiądź, ja to przyniosę.
-Łaskę zrobisz, że ruszysz dupę. I oczywiście musiałeś odstawić scenę przy rodzicach Artura- Ania nie ukrywała swojej wściekłości- żeby mi to było ostatni raz- pogroziła swojemu mężowi.
-Dobra Kotku- Oskar poszedł po konsolę, a Ania wróciła do salonu.
-A tak właściwie to gdzie jest Monika i Artur?- Ania zaniepkoiła się nieobecnością kuzynki.
-W szpitalu- oznajmiła mama Artura.
-Gdzie?!- Ania zachłysnęła się aż herbatą,  jak to usłyszała- Co się stało?- kobieta była przejęta losem swojej kuzynki.
-Upadła i sobie głowę rozbiła.
-Ale czemu?- Ania próbowała się dowiedzieć jak najwięcej.
-Najlepiej będzie jak sama pojedziesz do szpitala- Halina nie zdążyła skończyć, ponieważ jej syn wpadł zdenerwowany do mieszkania- Artur, co się stało?- zapytała matka.
-Nic, nieważne, problemy w firmie- mama mu nie uwierzyła, ale nie drążyła tematu- O, cześć Ania, a wy nie mieliście przyjechać dopiero w piątek?- Artur się trochę zdziwił obenością kuzynki swojej żony.
-Tak wiem, ale plany się zmieniły.
-A gdzie Oskar?- zapytał się Artur.
-Poszedł do auta po konsole Kuby, bo chłopaki już zdążyli się pokłócić, że Franek nie chciał pokazać Kubie konsoli- tłumaczyła Ania.
-O jaką konsolę?- Artur był troche zaskoczony.
-Tą co mu daliśmy- powiedziała- Ała- nagle Ania krzyknęła i złapała się za brzuch.

Kolejny rozdział mam zamiar dodać jutro, po ostatnim niestety już odcinku serialu :( Pozdrawiam wszystkich czytelników, a zwłaszcza moją przyjaciółkę dla której powstają specjalnie rozdziały z udziałem Ani, Oskara i Kuby.

poniedziałek, 4 maja 2015

Franio i Aga rozmawiają (Rozdział 4, część 1)

Rano, w domu u Kownackich, wszyscy jeszcze spali, gdy nagle Franek zawołał:
-Aga!- Aga zerwała się w jednej chwili, gdy usłyszała swoje imię- Chodź do mnie!- zawołał ją Franek do siebie. Agnieszka jeszcze trochę zaspana wstała i udała się do pokoju swojego bratanka.
-Co się stało Franek?- stała w drzwiach, jeszcze odrobinę śpiąca.
-Tata jest już w domu?- zapytał Franek, brakowało mu obecności rodziców, w końcu przez kilka ostatnich dni mało ich widywał.
-Nie, tata został u mamy, w szpitalu. Franio, proszę cię pośpij jeszcze trochę. Jest dopiero 5.30- powiedziała błagalnym głosem. Dziewczyna chciała jeszcze sobie pospać.
-A położysz się obok mnie? Proszę- Franek zaczął błagać swoją ciocię.
-No jasne Franio- Aga zrobiłaby wszystko, żeby sobie jeszcze pospać.
Po chwili Agnieszka już spała, ale po 5 minutach Franek znowu ją obudził
-Agnieszka- chłopiec nie mógł zasnąć za żadne skarby- czy myślisz, że rodzice mnie oddadzą do bidula?- zapytał zmartwiony.
-Ale dlaczego? Przecież oboje cię bardzo kochają- Szesnastolatka próbowała go uspokoić.
-No ale mama jest w ciąży, czy ona mnie nie przestanie kochać?- myśl o tym, że będzie miał rodzeństwo, nie dawała mu spokoju.
-Nie przestanie. Nie martw się tym. Franek, zrozum, że rodzice cię  bardzo kochają mimo wszystko- Aga widziała, że mimo jej zapewnień, Franek przejął się tą całą sprawą- A teraz pośpij jeszcze trochę- dziewczyna głaskała go po głowie i czekała aż zaśnie. W końcu po jakimś czasie oboje spali.

Troche krótki ten rozdział, ale mam nadzieję, że się podoba. Obiecuję, że kolejne rozdziały będą bardziej rozbudowane.