wtorek, 27 października 2015

III. 3

-Monika, czy to Artur się tak wydziera?- powtórzyła pytanie jej teściowa.
-Tak- odpowiedziała cicho.
-On jest pijany?- zapytała.
-Tak.
Teściowa policjantki nie zadawała więcej pytań tylko wyszła na klatkę i wprowadziła do mieszkania pijanego syna. Krzysiek, zaniepokojony tym, co dzieje się na korytarzu, wyszedł z kuchni, co chyba nie było dobrym pomysłem, bo Artur, gdy go tylko zobaczył, rzucił się na niego. Monika próbowała uspokoić obu mężczyzn, ale to na nic. Nie mogła tego znieść. Wzięła klucze od auta i wyszła. Wsiadła w samochód i pojechała w stronę mieszkania Emilii.
W tym czasie, w mieszkaniu Kownackich
Do mieszkania Kownackich weszli właśnie funkcjonariusze policji, którzy zostali wezwani przez sąsiadów, zaniepokojonych krzykami dochądzącymi z mieszkania. Policjanci zabrali Artura na izbę wytrzeźwień, a Krzysiek został sam na sam z teściową Moniki.
-Może zadzwonię do Moniki, żeby wracała- zaproponował. Teściowa kobiety się zgodziła i Krzysiek wyjął telefon. Już miał wykręcać numer do przyjaciółki, ale jego telefon zadzwonił. Napis na wyświetlaczu wskazywał na to, że dzwoni to jego znajomy Rafał z WRD. Postanowił odebrać.
-Halo, Krzysiek? Gdzie jesteś?- zapytał z nutką zdenerwowania.
-No jestem u Moniki. Właśnie miałem po nią dzwonić, żeby wróciła, a stało się coś?
-Właśnie dzwonię w jej sprawie. Jest w tej chwili w drodze do szpitala. Miała wypadek samochodowy. Zjechała na przeciwległy pas wprost pod ciężarówkę. Uderzyła z takim impetem, że jej stan jeat krytyczny i nie wiadomo, czy przeżyje następną noc.
Krzysiek się załamał się. Zapytał się tylko, gdzie leży i się rozłączył.
-Coś się stało?- zapytała teściowa jego przyjaciółki.
-Monika miała wypadek. Zjechała na lewy pas i uderzyła z dużą siłą w ciężarówkę. Niewiadomo, czy przeżyje.
Teściowa również się załamała. Zaczęła obwiniać swojego syna, o to, co się stało. Zapała próbował ją uspokoić.
Dwadzieścia minut później, pojechali do szpitala.
Stali przy szklanej szybie i wpatrywali się w Monikę, która leżała blada na szpitalnym łóżku. Na twarzy miała zadrapania oraz bandaż na głowie. Miała również podpięte jakieś kroplówki i inne urządzenia, które podtrzymywały ją przy życiu i monitorowały jej stan. Lekarze nie dawali jej żadnych szans. O tym, czy przeżyje miały decydować najbliższe godziny. Jeden doktor powiedział, że nawet jeśli przeżyje, to nigdy nie będzie już w pełni sprawna. Krzysiek tak bardzo bał się o jej życie jak i jej teściowa, z kolei swojego syna nadal o to obwiniała. Patrzyli jak pielęgniarka podchodzi co chwila do blondynki, zapisuje coś i odchodzi. Brunet chciał do niej wejść, niestety lekarze mu nie pozwalali. W końcu prowadzący lekarz się zgodził, widząc stan w jakim jest Krzysiek. Niestety było to tylko pięć minut, jednak zawsze coś. Przysunął sobie krzesełko i usiadł na nim. Złapał koleżankę za dłoń.
-Monika, nie możesz nam tego zrobić, nie możesz umrzeć. Ty musisz żyć dla Franka. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć i nieważne, czy jak się obudzisz, to będziesz w pełni sprawna czy nie. Byłaś, jesteś i zawsze będziesz moją przyjaciółką. Proszę, obudź się tylko, walcz-. Obiecał sobie, że będzie przy niej dopóki się nie obudzi i kiedy wyjdzie ze szpitala. Nie przestraszyły go wcale słowa lekarza, że będzie niepełnosprawna. Bardziej się bał tego, że może stracić przyjaciółkę na zawsze. Po chwili podeszła do niego pielęgniarka, która poprosiła Krzyśka, żeby opuścił salę. Mężczyzna zobaczył przy matce Artura kobietę o czarnych włosach. To była Emilia. Podszedł do nich.
-Jak Monika?- zapytała widząc kolegę.
-Ona nie może umrzeć, już wolę, żeby jeździła na wózku, ale musi żyć- powiedział zdesperowany.
-Krzysiek, uspokój się. Monika to silna kobieta- nie dał dokończyć koleżance.
-Lekarze dają jej małe szanse. Rafał jak ze mną rozmawiał, to mówił, że jest w stanie krytycznym. Popatrz na nią- Krzysiek wskazał głową Monikę.
-Krzysiek- Emilia położyła ręce na ramiona kolegi- Zobaczysz, wszystko będzie dobrze- powiedziała powoli.
-To wszystko moja wina, mogłem ją zatrzymać.
Wtedy odezwała się teściowa Moniki
-Panie Krzyśku, to nie pana wina. To wina Artura, to tak naprawdę przez niego wyszła.
-Proszę pani, Krzysiek, jedziemy do mnie. Mam jeden pokój wolny, do tego można spać na sofie. Chodźcie.
-Nie, ja zostaję w szpitalu- postawił się Krzysiek.
-Nie ma mowy, oboje jedziecie ze mną, chodź.
-Nie, ja zostaję- uparł się. Emilia nie miała ochoty się kłócić z kolegą i odpuściła. Pozwoliła mu zostać. Teściową Moniki wzięła do siebie i zadzwoniła również do Oli z prośbą, żeby pojechała do Krzyśka. Zgodziła się. Pół godziny później Ola przyjechała do szpitala. Szybko znalazła kolegę, który stał i cały czas patrzył się w Monikę, która właśnie była na granicy życia i śmierci. Cały czas miał nadzieję, że się obudzi, chociaż wiedział, że musi być gotowe na wszystko.
-Krzysiek, dlaczego nie pojechałeś z Emilią?- zapytała posterunkowa.
-Bo chcę być przy Monice. Tak?- wrzasnął.
-Powiedz mi szczerze, czy ty coś do niej czujesz?

No i skończone. Pojutrze spodziewajcie się opowiadania o Emilce
No i jak myślicie
1) Jak będzie brzmieć odpowiedź Krzyśka?
2) Czy Monika przeżyje, a jeśli tak, to czy będzie w pełni sprawna?
3) W ogóle podoba się?

wtorek, 20 października 2015

III. 2

Monika niepewnie poszła na przedpokój i ujrzała swoją teściową, po której widać było, że syn jeszcze się nie poskarżył. Postanowiła udać, że nic się nie stało, ale wiedziała, że jak wejdzie do kuchni to się wszystko wyda. Postanowiła pozbyć się jej na chwilę z domu, żeby ogarnąć.
-Mamo, co za niespodzianka. Dobrze, że przyszłaś. Mogłabyś mi skoczyć do sklepu po mleko? Nie będę miała jutro do kawy- powiedziała, starając się nie dopuścić jej do kuchni.
-Jasne, a stało się coś? Jakoś tak nie bardzo wyglądasz. Dobrze się czujesz?- zapytała się, nie wiedząc nic o problemach syna i synowej.
-Jak najbardziej mamo.
-To ja idę tobie po to mleko, a ty zrób mi herbatę- powiedziała teściowa blondynki i wyszła z mieszkania.
Monika zamknęła drzwi i specjalnie ustawiła klucz tak, żeby nie weszła w najmniej odpowiednim momencie. Poszła szybko do kuchni, żeby posprzątać.
-Krzysiek, pomożesz mi? Ona nie może zobaczyć tego bałaganu, bo zaraz zacznie się dopytywać- powiedziała, zamiatając drobne kawałki szkła.
-Jasne, ale dowiem w końcu, co tu się stało?- zapytał Krzysiek.
-Najpierw to ogarnijmy, żeby ona tego nie zobaczyła. Jak starczy czasu to pogadamy. Ok?
-Ok- odpowiedział jej kolega i wziął się za sprzątanie. Po 10 minutach było w miarę czysto. Teściowa Moniki jeszcze nie wróciła, więc Krzysiek postanowił się w końcu dowiedzieć się co jest grane. Podszedł do Moniki i objął ją.
-To dowiem się w końcu?
Monika wiedziała, że teraz już nie ucieknie od udzielenia odpowiedzi na to pytanie. Miała nadzieje, że zaraz wejdzie jej teściowa.
-Halo, Monika?- zwrócił się do zamyślonej przyjaciółki.
-Chodzi o to,...- zaszlochała, nie wiedziała czy kontynuować, ale jak już zaczęła, nie chciała się wycofywać- że razem z Arturem mieliśmy mieć dziecko, ale przez ostatnią akcję poroniłam- rozpłakała się. Krzysiek zaniemówił. Monika nic mu nie powiedziała. Zrobiło mu się przykro.
-Artur powiedział mi, że to wszystko moja wina i zaczęła się ostra jadka.
-Monika, nie płacz. Ułoży się wszystko- przyjaciel zaczął ją pocieszać. Monika chciała już coś powiedzieć, ale przerwał jej dzwonek do drzwi. Otarła szybko łzy i poszła otworzyć. To była jej teściowa, która wróciła z mlekiem i nie tylko. W reklamówkach miała również jabłka, banany, nektarynki i pomarańcze. Monika wzięła torby i poszła je rozpakowywać w czasie, gdy jej teściowa się rozbierała. Po chwili zjawiła się w kuchni. Trochę się zdziwiła, że nie ma jej syna, ale jest jakiś inny facet.
-Dobry wieczór- powiedziała. Monika zauważyła zakłopotanie i swojego przyjaciela, i teściowej.
-Mamo, to mój kolega z pracy, Krzysiek. Krzysiek, to moja teściowa- przedstawiła ich sobie.
-A gdzie Artur i Franek?- zapytała.
-Franek jest u mojej mamy, a Artur musiał jechać do pracy- nie przyszło jej nic lepszego do głowy. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi. Była ciekawa kogo niesie tym razem. Podeszła, żeby otworzyć drzwi. Na klatce zobaczyła swojego męża kompletnie pijanego. Sytuacja zaczęła się robić niezręczna. Nie wiedziała, co zrobić, więc bez słowa zamknęła drzwi. Myślała, że Artur sobie pójdzie, ale on zaczął się wydzierać, że połowa mieszkańców to słyszała. Matka mężczyzny popatrzyła na synową, zabójczym wzrokiem.
-To Artur?- zapytała.
Monika myślała, że zapadnie się pod ziemię. Nie wiedziała co robić.

1) Co sądzicie o zachowaniu Artura w tej sytuacji?
2) Co waszym zdaniem powinna zrobić Monika w zaistniałej sytuacji?

Przepraszam, że takie krótkie, ale szkoła i nie mam zbytnio czasu.


niedziela, 11 października 2015

III. 1 Awantura

Zapraszam na pierwsze opowiadanie z trzeciej już serii.

Monika z Arturem kłócili się już od dwóch godzin. Na podłodze w kuchni było pełno potłuczonych naczyń. Blondynka stała bezradna, patrząc przez okno. Jej mąż z kolei w sypialni pakował swoje ubrania do walizki. Kobieta nie miała zamiaru go zatrzymywać. Miała dość tych wszystkich awantur. Po kwadransie Artur wyszedł z mieszkania z hukiem. Monika się już totalnie rozkleiła. Ze złości strąciła stojącą obok niej szklankę. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Jej syn był u babci, a jej nie chciało się samej siedzieć w czterech ścianach. Wzięła swój telefon i zaczęła przeglądać kontakty. Pierwsze, co zrobiła, usunęła numer swojego męża. Potem przewijała kontakty dalej. Krzysiek nie, bo pilnuje syna. Ola? Też nie. Miała być u ojca na kolacji. Emilka! Ona nie miała nic w planach. Może się nic nie zmieniło- pomyślała i wykręciła numer do koleżanki. Odebrała już po pierwszym sygnale.
-Cześć Emilia, co dzisiaj robisz?
-Spędzam czas przed telewizorem- powiedziała.
-A może masz ochotę na piwo? Siedzę sama w domu, nudzę się. Nie mam co ze sobą zrobić.
-Na piwo, może nie, ale możesz do mnie przyjść. Zrobimy sobie babski wieczór.
-Ok, to będę za pół godziny. Ogarnę się trochę i przyjadę.
Monika się rozłączyła i zaczęła szykować do wyjścia. Nie chciało jej się sprzątać tego bałaganu, którego zrobiła z Arturem, dlatego poszła do łazienki zmyć rozmazany makijaż i zrobić sobie nowy. Gdy skończyła, poszła do sypialni, żeby wybrać ubranie. Otworzyła szafę i zaczęła przeglądać.  W końcu zdecydowała się na biały top, na to czerwoną marynarkę i do tego dżinsy. Gdy już była ubrana, wzięła klucz od samochodu, zamknęła mieszkanie i poszła w stronę swojego samochodu. Chciała już wsiąść, ale ktoś złapał ją za ramię. Lekko się przestraszyła. Miała nadzieję, że to nie Artur. Bała się odwrócić.
-Monika, zaczekaj- powiedział dobrze znany jej głos.
Monika spojrzała na mężczyznę, który stał za nią. Wiele nie dostrzegała, bo było ciemno. Widziała tylko lekki zarys sylwetki, ale wiedziała, że nie ma czego się bać.
-Co ty tutaj robisz?- zapytała niepewnie.
-Przyjechałem, żeby ci oddać portfel. Zostawiłaś go na biurku, na komendzie. Chciałem ci go oddać, ale ty tak szybko wyszłaś, że nie zdążyłem cię dogonić- powiedział, podając przedmiot.
-Dzięki- odparła, biorąc z dłoni Krzyśka portfel. Chciała już wsiąść do samochodu, ale Krzysiek ją powstrzymał.
-Zaczekaj.
-Krzysiek, przepraszam, ale umówiłam się z Emilią- Monika chciała zamknąć drzwi, ale jej kolega je złapał.
-Monika, bo ja byłem tutaj wcześniej i słyszałem, co się działo u was w mieszkaniu. Wszystko w porządku?
-W jak najlepszym- odpowiedziała. Nie miała ochoty rozmawiać o tym co się stało. Miała na ten dzień dosyć mężczyzn, chociaż wiedziała doskonale, że on nie odpuści. Chciała jak najszybciej odjechać spod bloku.
-Monika, przecież widzę, że się coś dzieje. No mów- przyjaciel nalegał. Chciał wiedzieć, co się stało, bo od rana była jakaś niemrawa. Nie chciał w pracy poruszać tematu, bo nie mieli zbytnio czasu, a już od dłuższego czasu widział, że jest coś nie tak. Ten portfel to była tylko wymówka. Sam jej go wyjął z torebki, gdy była w toalecie poprawić makijaż. Chciał mieć jakiś pretekst do odwiedzin przyjaciółki. Monika wzięła głęboki wdech i zamknęła oczy. Nie wiedziała, czy powiedzieć co jest grane, czy nie. W końcu zebrała się w sobie i postanowiła jednak porozmawiać z Krzyśkiem. Zadzwoniła do Emilii, odwołując spotkanie, a mężczyznę zaprosiła do mieszkania.
-Sorry za ten bałagan. Trochę nas poniosło.
-Trochę? Awanturę było słychać na dworze. Powiesz co się dzieje?- Krzysiek przykucnął przy przyjaciółce, która akurat zbierała kawałki potłuczonych naczyń. Kobieta wypuściła to co trzymała w dłoniach, po czym się podniosła i obróciła się do okna. Wahała się, czy dobrze robi, obarczając Krzyśka swoimi problemami.
-Czemu on mi to robi? Czemu?- zapytała ze łzami w oczach.
-Monia, nie płacz. Wszystko się ułoży- próbował jakoś pocieszyć koleżankę
-Co ma się ułożyć? Mam męża, dla którego nie liczę się ani ja, ani Franek.
-O co poszło?
-No bo chodzi o to, że...- Monika nie skończyła, bo usłyszała, że ktoś przekręca klucz w drzwiach. Bała się, że to Artur. Podeszła do drzwi. Nie wiedziała, czego się spodziewać.

1) Jak się podoba pierwsze opowiadanie z trzeciej serii?
2) Kto przyszedł do Moniki?
3) O co poszła kłótnia Moniki i Artura?

środa, 7 października 2015

II. 27 Szczęśliwe zakończenie

Kilka dni później
Właśnie miała się odbyć operacja Franka. Monika od rana była zdenerwowana, a Ola próbowała ją uspokoić, ale ona bardzo się bała.
W końcu nadszedł ten czas. Do sali Franka, gdzie była przy nim jego mama, ciocia i Jacek, który pozwolił Frankowi mówić do siebie "wujek" przyszedł lekarz, który podał Frankowi odpowiednie środki, po których zasnął. Potem zabrali Franka na salę operacyjną. Monika cały czas siedziała przy drzwiach i czekała aż ktoś wyjdzie z sali i przekaże, co z jej synem. Sprawdzała również co chwila telefon, czy nie dzwoniła jej mama albo teściowa w sprawie Artura. Po kilku godzinach czekania, wyszedł lekarz. Przekazał Monice jak przebiegła operacja. Kobieta usiadła i odgarnęła swoje blond włosy do tyłu. Była szczęśliwa, że operacja się udała. Teraz została tylko rehabilitacja.
Franka przewieźli na jego salę. Monika, Ola i Jacek siedzieli już przy chłopcu. Czekali aż wybudzi się z narkozy.
Po dwóch godzinach zaczął się budzić. Monika od razu go przytuliła i powiedziała, że był dzielnym chłopcem
Sześć miesięcy później
Franek robił co raz większe postępy w rehabilitacji, chociaż nie jest jeszcze w stanie chodzić samodzielnie. Musiał podpierać się na kulach. Monice oraz Oli urósł przez ten czas brzuszek. Okazało się, że obie siostry spodziewają się córek. Przez te sześć miesięcy nie było również żadnych wiadomości w sprawie Artura, przez co Monika po mału przestawała wierzyć, że jej mąż się jeszcze obudzi. Nie wiedziała jeszcze wtedy jaka niespodzianka na nią czeka.
Dwa miesiące później
Monika miała przed sobą już spory brzuch, przez co było jej trudniej funkcjonować. Na ostatniej wizycie u ginekologa, lekarz powiedział, że może urodzić w każdej chwili, mimo tego, że termin ma na za dwa tygodnie.
Był poniedziałek. Monika leżała i oglądała telewizję. Nie miała siły nic robić. Franek siedział w swoim pokoju i się bawił. Kobiecie jednak się nudziło.
-Franek- zawołała syna do siebie. Po pół minucie chłopiec zjawił się w salonie.
-A może poszlibyśmy dzisiaj do taty?- zaproponowała.
-Ale tata przecież cały czas śpi- powiedział obojętnie Franek- Nawet sobie z nim nie pogadam- siedmiolatek posmutniał.
-Wiem, że ci brakuje taty, no ale jak nie chcesz, to zawiozę cię do cioci Oli i wujka Jacka.
-A możesz mnie zawieźć do wujka Krzyśka i cioci Julii. Chciałbym się zobaczyć z Tośkiem- powiedział Franek.
Monika popatrzyła na niego. Wolałaby, żeby jechał z nią, ale nie chciała też go brać tam na siłę, więc się zgodziła. Uszykowali się i Monika zadzwoniła po Krzyśka, żeby przyjechał po nią i Franka. Ostatnimi czasy w ogóle nie jeździła samochodem, przez swój brzuch. Po piętnastu minutach zjawił się Krzysiek, któty zawiózł Monikę do szpitala, a Franka zabrał do siebie.
Monika weszła do sali, gdzie znajdował się Artur. Był podłączony do mnóstwa urządzeń. Leżał tak bezbronnie na łóżku. Monika przysunęła sobie krzesełko i siadła, biorąc w swoją dłoń, dłoń Artura. Zaczęła do niego mówić
-Kochanie, tak mi i Frankowi brakuje ciebie, mógłbyś się wreszcie obudzić. Franek ciągle się pyta, kiedy się obudzisz, bo bardzo chce, żebyś zobaczył jak gra w piłkę nożną i wygrywa z Tośkiem- Monika otarła kapiącą łzę i mówiła dalej- A nam urodzi się niedługo córeczka. Tak bardzo chcę, żebyś był przy porodzie. Musimy jeszcze wybrać imię. Proszę, obudź się- powiedziała Monika, której z oczu płynął strumień łez. Wtedy stało się coś niesamowitego. Artur zaczął się dusić przez rurkę intubacyjną, co oznaczało, że się budzi. Monika natychmiast poszła do lekarza. On kazał jej usiąść na korytarzu i chwilę poczekać. Kobieta usiadła na krześle i wtedy poczuła silny skurcz. Poprosiła jakąś starszą kobietę, żeby poszła po pielęgniarkę. Po chwili pojawiła się pani, która zabrała natychmiast Monikę na salę porodową. Monika była trochę przerażona, ale z drugiej strony szczęśliwa.
Po 6 godzinach ciężkiego porodu, mama mogła wziąć swoją córeczkę na ręce. Dziewczynka była taka drobniutka. Mała krzyczała w niebogłosy. Położna pokazała Monice jak złapać dziewczynkę i ją nakarmić. Gdy mała Kownacka dostała cyca, od razu się uspokoiła.
-Pani doktor- powiedziała Monika- na neurochirurgii leży mój mąż, czy mogłabym się z nim zobaczyć?
-Ale pani powinna teraz leżeć i odpoczywać- odparła lekarka.
-Ja wiem, ale ja chcę się z nim zobaczyć.
Ginekolog spojrzała na Monikę, ale w końcu uległa. Poprosiła pielęgniarkę, żeby zawiozła Monikę na wózku do jej męża.
-W której sali leży pani mąż?- zapytała się brunetka.
-27- rzekła.
Po chwili były już pod salą Artura. Pielęgniarka zostawiła ją sam na sam z mężem.
Artur właśnie spał, podobnie jak jego córeczka. Monika nie miała serca budzić ani małej, ani Artura, więc siedziała w ciszy, myśląc, jak dadzą na imię małej. Wtedy drzwi do sali otworzyły się i w jednej chwili cisza została przerwana płaczem dziecka. W drzwiach ukazał się zdyszany Krzysztof. Na krzyk noworodka, zbudził się również jego ojciec. Monika popatrzyła na przyjaciela groźnym wzrokiem. Z kolei uwagę Krzysztofa i Artura przykuło małe dziecko, które Monika trzymała na rękach.
-To nasz dzidziuś?- zapytał Artur nie pewnie, chociaż odpowiedź była dla niego jasna.
-No jasne, że tak. To nasza mała córeczka, która będzie miała na imię Nadia- rzekła Monika, bujając na rękach, krzyczącą córeczkę.
-Przepraszam, chyba w czymś przeszkodziłem- powiedział Krzysiek, wycofując się.
-Nie, nie przeszkadzasz. Chodź tutaj- Kownacka uśmiechnęła się do przyjaciela. Krzysiek podszedł bliżej i popatrzył na małą Nadię. Uśmiechnął się do małej.
-Gratulacje dla rodziców- powiedział mężczyzna.
-Dziękujemy. Monika, mogę potrzymać?- powiedział Artur.
-No pewnie- Monika wstała ostrożnie z wózka i podała mężowi Nadię. Uśmiechnął się do małej i ją przytulił.
-Pani Kownacka, musimy już wracać- powiedziała pielęgniarka- Proszę wziąć małą i jedziemy na salę.
Monika wzięła Nadię, poprosiła Krzyśka, żeby przywiózł Franka do szpitala i pielęgniarka zawiozła ją na salę.
Gdy pielęgniarka pomagała Monice, na salę przyszła kobieta z małym dzieckiem. Blondynka z początku nie zwróciła uwagi na brunetkę, bo była zajęta swoim dzieckiem. Po chwili się zorientowała z kim dzieli salę.
-Ola?- zapytała przecierając oczy.
-We własnej osobie siostra- powiedziała tuląc swoją córkę.
Po chwili w sali pojawił się Jacek z wielkim bukietem kwiatów. Trochę się zmieszał, widząc Monikę.
-Gdybym wiedział, kupiłbym dwa bukiety.
-Nic nie szkodzi. Chodź do nas. Jak daliście swojej córce na imię?
-Olga, a ty Monika swojej?- zapytała Ola.
-Nadia. A w ogóle, to nie wiem czy wiecie, ale Artur się obudził. To jest niesamowite, bo chwilę później zaczęłam mieć skurczę.
-No widzisz. Mówiłam, że się obudzi za nim urodzisz?
-No mówiłaś. Dzięki, że mnie wspierałaś.
-Przecież jesteśmy siostrami- Ola puściła oko w stronę Moniki.
Potem przyjechał Krzysiek z Frankiem. Syn Kownackich aż skakał z radości, że został starszym bratem i że jego tata w końcu się obudził. Przyjechali też Joanna i Wojciech, którzy wszystkim gratulowali.
Po czterech dniach mamy opuściły szpital, a Artur pięć dni po nich. Wszyscy są szczęśliwi, że to wszystko tak się zakończyło.

Juhu, skończyłam drugą serię, co oznacza, że zacznę pisać opowiadania z nowymi wątkami, które będą bardzo zaskakujące, ale nic więcej nie zdradzam.