poniedziałek, 15 czerwca 2015

"Franek... tata nie żyje"

Monika razem z Agnieszką siedziały i płakały. Emilia i Mikołaj próbowali je jakoś pocieszyć, ale zdawali sobie sprawę z tego, że nie uda im się to. Po godzinie policjanci zdecydowali się zawieźć Monikę i Agę do domu. Powoli udali się do samochodu. Po niedługiej drodze dotarli na miejsce. Aspirant i sierżant zaprowadzili je do domu. Monika była w okropnym stanie. Aga też nie wyglądała lepiej. Emilia postanowiła, że zostanie z nimi, a Mikołaj pojechał zmęczony do domu. Emilia próbowała przekonać swoją koleżankę i Agnieszkę, aby poszły spać. Po godzinie w końcu zasnęły. Emilia była również bardzo zmęczona, ale nie mogła zasnąć.
***
Rano, dom Krzyśka.
-Chłopcy, ja idę do sklepu. Kupić wam coś?- zapytał Krzysiek swojego syna i Franka.
-Tato, kup nam chipsy- poprosił Tosiek.
-Nie ma problemu, a ty Franek coś chcesz?
-Nie, dziękuję- Franek nie miał żadnych życzeń.
-Tylko grzeczni bądźcie i nikomu nie otwierajcie. Przyjdę za 10 minut- powiedział i poszedł sklepu, który znajdował się nie daleko. Mężczyzna kupił bułki na śniadanie, chipsy oraz gazetę z lokalnymi wiadomościami. Kiedy wrócił, uszykował sobie i chłopcom śniadanie, zrobił sobie kawę i poszedł do salonu. Usiadł na sofie i zaczął przeglądać prasę. W pewnym momencie jego uwagę zwrócił jeden artykuł, który był zatytułowany "Porwana nastolatka odnaleziona". Zaczął czytać artykuł. Po jakimś czasie skojarzył fakty, że to chodziło o Agnieszkę. W końcu przeczytał ostatnie zdanie "Brat nastolatki zmarł na stole operacyjnym". Krzysiek nie wierzył w to co przeczytał. Czytał to zdanie chyba z 10 razy, a potem zadzwonił do Moniki. Ku jemu zdziwieniu odebrała Emilia.
-Krzysiek?- powiedziała ściszonym głosem, aby nie obudzić koleżanki i Agnieszki.
-Dlaczego mi nikt nie powiedział?- Krzysztof miał trochę wyrzuty, nie tyle co do Moniki, bo wiedział, że śmierć męża to dla niej cios, ale Mikołaj lub Emilia mogli do niego zadzwonić.
-Nie było nawet jak zadzwonić- Emila próbowała się tłumaczyć.
-Dobra, nieważne. Powiedz lepiej, co z dziewczynami- Krzysiek przejął się tym wszystkim bardzo.
-Nie najlepiej- powiedziała Emilia- Masz zostawić z kimś chłopców? Przyjechałbyś tutaj, może lepiej będzie się czuła w twoim towarzystwie- zaproponowała Krzyśkowi.
-Ale ja nie mam z kim ich zostawić- Krzysiek był zawiedziony, że nie ma jak przyjechać do przyjaciółki.
-Mam pomysł, Mikołaj wisi mi przysługę, zaraz do niego zadzwonię- Emilka się rozłączyła i zadzwoniła do Mikołaja. Po 3 minutach oddzwoniła do Krzyśka.
-Mikołaj powiedział, że nie ma problemu. Możesz ich zawieźć do niego- oznajmiła Emila.
-Dzięki ci Emilia- podziękował koleżance. Krzysiek zawiózł Tośka i Franka do Mikołaja, a on pojechał do Moniki. Kiedy dotarł pod blok, wszedł do klatki i zapukał do drzwi, które otworzyła Emilia.
-Cześć, Monika jeszcze śpi- przywitała go Emilia i wpuściła do środka. Krzysiek wszedł do sypialni, gdzie spała Monika. Jego koleżanka miała rozmazany makijaż i podkrążone oczy od płaczu. Obok niej leżało zdjęcie, na którym była ona oraz jej mąż w dniu ślubu. Krzyśkowi zrobiło się żal koleżanki. Monika zaczęła się budzić.
-Krzysiek?- powiedziała załamanym głosem.
-Cześć Monika, jak się czujesz?- zapytał z troską. Jednak Monika mu nie odpowiedziała tylko się rozpłakała i przytuliła się do Krzyśka.
-Monika, ja wiem, że to trudne, ale przestań płakać- próbował ją jakoś pocieszyć.
-Krzysiek, jak ja sobie poradzę? Mam niepełnosprawnego syna, jestem w ciąży, odeszłam z pracy. Zostałam sama- Monika cały czas płakała.
Do pokoju weszła Emilia
-Nieprawda Monika, my ci pomożemy. Nie zostawimy cię samej- powiedziała, pocieszając Emilia.
-To wszystko moja wina- Monika miała wyrzuty, że nie była bardziej stanowcza.
-Nawet tak nie mów, to nie jest twoja wina. Ty nie miałaś na to wpływu- Emilia próbowała przemówić Monice, że to nie jest jej wina.
-Ale gdybym z nim pojechała to by pewnie żył- Monika bardzo płakała.
-Czasu już nie cofniesz, trzeba żyć dalej- powiedział Krzysztof.
-Krzysiek ma rację- powiedziała Emila.
-Łatwo wam to mówić, bo nie jesteście w mojej sytuacji. Nie wiecie jak to jest stracić męża- Monika siedziała na tapczanie i patrzyła na zdjęcie. Przypomniały jej się wszystkie chwile, nie tylko te fajne, ale również i te mniej fajne. To jak przez Artura spóźniła się do pracy, bo ciągle poruszał temat o in vitro. To jak dał jej przed służbą prezent, który okazał się kłopotliwy. Potem jak byli w ośrodku adopcyjnym, jak Franek zapytał się czy może do nich mówić mamo i tato. I to wspomnienie uświadomiło Monice, że Franek stracił ojca i musi mu o tym powiedzieć, tylko nie wiedziała zupełnie jak. Wiedziała, że nie może powiedzieć mu bez przygotowania.
-Krzysiek, a gdzie jest Franek?- zapytała Monika.
-Jest razem z Tośkiem u Mikołaja, a co?
-Mógłbyś go przywieźć do domu?- poprosiła.
-No pewnie, zaraz go przywiozę- zgodził się jej przyjaciel.
-Dziękuję. Ja idę się ogarnąć, a Agnieszce jeszcze śpi?- Monika nareszcie wzięła się w garść.
-Tak- powiedziała Emilia.
Monika poszła do łazienki zmyć rozmazany makijaż, Emilia poszła robić śniadanie, a Krzysiek pojechał po Franka. Po pół godzinie przyjechał Krzysiek z Frankiem. Monika, Agnieszka i Emilia siedziały w kuchni i piły herbatę. Wszystkie były przygnębione.
-Cześć mamo- powiedział niczego nieświadomy Franek- Jest tata?- zapytał chłopiec.
-Cześć synku- Monika go pocałowała- Taty nie ma- Monice zawiesił się głos, ale wiedziała, że musi zachować zimną krew. -Monika, wszystko w porządku?- zapytała Emilia.
-Tak- powiedziała Monika- Franek, możesz udać się do swojego pokoju?- Franek posłuchał się swojej mamy. Gdy był już u siebie w pokoju odezwała się Emilia.
-Monika.
-Co?- Monika była zdziwiona.
-Przecież i tak będziesz musiała mu o tym powiedzieć.
-Ale to nie jest takie łatwe- cała sytuacja przerastała już Monikę.
-No ale chyba nie powiesz Frankowi, że Artur gdzieś wyjechał czy inną tego typu bajeczkę- Emilia chciała namówić Monikę, żeby porozmawiała z synem jak najszybciej.
-Może byłoby to lepsze- Monika sama nie wiedziała co robić- Franek już się tyle wycierpiał.
-Monika, radzę ci, żebyś poszła i teraz z nim porozmawiała- powiedział Krzysiek. Monika wstała od stołu i poszła do pokoju syna. Franek siedział przy biurku i coś rysował.
-Co rysujesz?- zapytała, podchodząc do biurka.
-Siebie, grającego w piłkę nożną- pokazał na rysunku, popatrzył na niego jeszcze raz i zapytał
-Mamo, mogę się o coś zapytać?
-No pewnie Franek- Monika była bardzo ciekawa.
-Kiedy będę wreszcie chodził? Tak bardzo chciałbym pograć w piłkę- powiedział smutny Franek.
-Już nie długo synku- Monice zrobiło się żal Franka- Franek, muszę Ci coś powiedzieć- Monika wzięła głęboki oddech- Synku, czasami bywa w życiu tak, że- Monika nie wiedziała co powiedzieć, a Franek patrzył się na nią, jakby jej nie poznawał- Chodzi o to, że- Monika dalej nie wiedziała co powiedzieć- Franek, bo tata miał wczoraj operację- Monika się przełamała nareszcie- Niestety, ale tata nie żyje- Monika wreszcie to powiedziała.

Tak wiem, zawsze kończę w takim momencie. Następne opowiadanie pojawi się na pewno do niedzieli. Może być tak, że będzie wcześniej niż w niedziele, ale najpierw będzie opowiadanie o Krzyśku. Pozdrawiam moich Czytelników.

2 komentarze:

  1. To opowiadanie jest przeładowane smutkiem, aż smutno patrzeć, a co dopiero czytać.
    Czekam na następny, pozdrawiam
    Nadia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, że jest dużo smutku, ale czego można się spodziewać? Będą jeszcze weselsze opowiadania

      Usuń