sobota, 30 maja 2015

Wizyta biologicznego ojca Franka

Była godzina 9.
-Monika- Artur szturchnął żonę,  żeby się obudziła,  ale ona spała jak kamień- Monika- powtórzył.
-Co Artur?- Monika się przebudziła.
-Już jest 9- powiedział.
-Już ta godzina?- Monika była zaskoczona godziną.
-No, zaraz zrobię śniadanie skarbie- powiedział i poszedł do kuchni. Monika wstała i chciała iść się przebrać, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Zastanawiała się kto przyszedł do nich tak wcześnie. Otworzyła drzwi i była zaskoczona widokiem biologicznego ojca Franka.
-Dzień dobry pani Kownacka- przywitał się.
-Ma pan szczelność tu przychodzić?- zapytała Monika. Artur od razu wyszedł z kuchni, słysząc rozmowę.
-Monika, coś nie tak?- zapytał, widząc biologicznego ojca Franka.
-Niech pan stąd idzie, bo zadzwonię po policję- zagroziła Monika.
-No proszę, policjantka i będzie jeszcze wzywać pomoc- zadawał.
-Proszę pana, nie ma pan prawa tutaj przychodzić, więc albo pan stąd pójdzie, albo wezwę policję- Monika powtórzyła i zamknęła facetowi drzwi przed nosem.
-Myślisz, że się od nas odczepi?- zapytał Artur.
-Nie mam pojęcia- nagle usłyszeli walenie do drzwi.
-Monika, ja dzwonię na policję- powiedział bez zastanowienia Artur.
-Ok, dzwoń- Monika nie zaprzeczała.
***
W radiowozie, skład patrolu 06 wyjątkowo stanowili aspirant Mikołaj Białach i starszy posterunkowy Krzysztof Zapała.
-06 dla 00 zgłoś się- odezwał się dyżurny.
-06 zgłaszam się- Mikołaj odpowiedział na wezwanie.
-Jedźcie na Szczecińską 4a/2- powiedział dyżurny. Krzysiek wyrwał szczekaczkę koledze.
-Ale tam mieszka Monika- Krzysiek się przejął wezwaniem.
-Dlatego wysyłam was do tego wezwania.
-A co się stało?- Krzysiek chciał znać, szczegóły.
-Biologiczny ojciec jej syna się zjawił i wali w drzwi, i się wydziera. Włączcie bomby i udajcie się tam.
-Ok, jedziemy- policjanci po 5 minutach byli na miejscu. Dobrze, że to Mikołaj prowadził radiowóz, a nie Krzysiek, bo widać było zdenerwowanie u niego. Szybko weszli do klatki. Monika mieszkała na parterze, więc od razu zobaczyli natarczywego mężczyznę.
-Dzień dobry, aspirant Mikołaj Białach i starszy posterunkowy Krzysztof Zapała, co tu się dzieje?- zapytał Mikołaj, mężczyzna jak tylko zobaczył policjantów uspokoił się.
-Dzień dobry, a co się miało stać?- facet zachowywał się, jak gdyby nigdy nic.
-Mieszkańcy tego lokalu wezwali nas, bo podobno pan ich nęka i szantażuje- poinformował go Krzysiek. W środku był cały zagotowany, ale wiedział, że nie może pozwolić sobie na prywatne emocje, więc schował je do kieszeni. Zapukał do drzwi. Otworzyła mu je zdenerwowana koleżanka.
-Weźcie go zabierzcie stąd, nie chce się od nas odczepić- powiedziała Monika.
-Popamiętasz mnie jeszcze- powiedział mężczyzna- Albo zapłacisz mi za to, albo Franek o wszystkim się dowie- mówił tak, jakby zapomniał, że obok stoją policjanci. -Tego już za wiele, to jest szantaż. Pójdzie pan ze mną do radiowozu- Krzysiek już nie mógł dłużej wytrzyma. -Krzysiek, tylko błagam- Monika zaczęła, ale Krzysiek powiedział tylko, że nad sobą panuje. Mikołaj, jeszcze spisał dane Kownackich i powiedział, żeby przyjechali w celu złożenia zeznań. 

***
Pół godziny później Monika z Arturem byli już na komendzie. Szli do pokoju przesłuchań, kiedy natknęli się na komendanta
-Kownacka, przecież masz wolne, co ty na komendzie robisz? - zapytał się Wysocki.
-Ale ja tutaj przyszłam w innej sprawie- powiedziała Monika, ale nie bardzo chciała się tłumaczyć- Przepraszam bardzo, ale się spieszymy po syna do teściowej, a jeszcze musimy coś załatwić.
-Nie zatrzymuję was w takim razie. Do widzenia.
-Do widzenia panie komendancie- Artur z Moniką poszli do pokoju przesłuchań. Jako, że Mikołaj i Krzysiek musieli wrócić na patrol, czekały na nich Emilia i Ola.
-Cześć Monika, siadajcie- przywitała ich Emila i pokazała, żeby usiedli z mężem- Dajcie mi swoje dowody- poprosiła Ola i wzięła kartkę, na której spisała ich dane.
-A więc co się stało?- Ola przeszła teraz do spisywania zeznań.
-Artur poszedł szykować śniadanie, w czasie gdy ja się przebierałam. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam biologicznego ojca Franka. Artur natychmiast się pokazał. Mówiliśmy mu, żeby sobie poszedł, bo inaczej weźmiemy policję. Zamknęłam drzwi, ale on zaczął w nie walić i krzyczeć, żebyśmy mu oddali syna, a potem przyjechał Krzysiek i Mikołaj- Monika starała się mówić spokojnie, ale i tak było widać zdenerwowanie.
-A co z tym szantażem. Już wcześniej chciał od was pieniądze?- zapytała Emilka.
-Tak, wczoraj, jak byłam przynieść dokumenty Wysockiemu. Zaczepił mnie przed komendą- powiedziała Monika.
-To wszystko, czy może jeszcze pan, panie Arturze coś chce dodać? - upewniła się Ola, że wszystko zapisali.
-Nie, to chyba wszystko- Artur nie musiał nic dodawać, bo Monika powiedziała chyba wszystko.
-Ok, a i jeszcze jedno. Gdzie jest teraz Franek? - zapytała Emilia, bo nie chciała, żeby stało się coś synowi jej koleżanki.
-U mamy Artura, a co?- zapytała Monika. -Może lepiej, żeby tam został- powiedziała Emila.
-Tylko, że my jedziemy do Wiednia. Mamy w poniedziałek wyjeżdżać- powiedziała Monika.
-No dobra, ale uważajcie, bo podobno ten Zenon ma braci, żeby Frankowi nic się nie stało- ostrzegła ją koleżanka.
-Dzięki Emilia za ostrzeżenie, będziemy uważać, ale i tak musimy przywieźć Franka do Wrocławia, musimy się przygotować do tego wyjazdu.
-Ok, ale jakbyś zauważyła coś podejrzanego to dzwoń- powiedziała Ola. -Dobrze, my już idziemy, bo, jeszcze do Oławy musimy jechać po Franka. Na razie- wyszli z komendy i pojechali do Oławy.
Kiedy dojechali na miejsce Franek już był na podwórku i czekał na nich, Monika wzięła jego torbę i schowała do bagażnika, a Artur wsadził Franka do auta.
-Czemu nie wejdzie cie?- zapytała się matka Artura.
-Musimy jeszcze jechać na zakupy, przecież w poniedziałek jedziemy do Austrii.
-A no tak, dobra, to was nie zatrzymuję- Halina pożegnała się z synem i synową oraz wnukiem.
Gdy wrócili do Wrocławia, pojechali jeszcze na zakupy i dopiero wrócili do domu. Gdy wchodzili do klatki, Monika z przyzwyczajenia sprawdziła skrzynkę na listy. Wyjęła z niej kopertę. Otworzyła i przeczytała wiadomość. Załamała się, stanęła pod ścianą i się osunęła. Artur zaniepokoił się, bo jego żona nie przychodziła do mieszkania. Wyszedł więc na klatkę i zobaczył szlochającą żonę
-Moniś, co się stało?- zapytał, a Monika podała mu kartkę z napisem "Pożałujecie tego, że wezwaliście policję. Pilnujcie lepiej swojego syna"- Zawiozę to jutro na komendę, a teraz chodź i nie siedź na tym zimnym- Artur pomógł wstać żonie i poszli do mieszkania. Franek oglądał telewizję w salonie, ale Monika kazała mu póść do jego pokoju. Razem z Arturem usiedli i długo rozmawiali o tym co dzisiaj ich spotkało. Po jakimś czasie poszli do sypialni i zasnęli.

Mogę zdradzić, że biologiczny ojciec Franka namiesza im w życiu, ale więcej nie zdradzę. Pozdrawiam czytelników;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz