Monika miała wyjść ze szpitala o 10, ale od 8 już była spakowana i gotowa do opuszczenia go. Czekała, kiedy w końcu przyjedzie jej mąż z synem. Jej kuzynka Ania jeszcze spała. Była 9, kiedy do sali wszedł Artur. Monika bardzo ucieszyła się na jego widok, ale była zaskoczona, gdzie jest jej syn.
-Cześć kotuś, a gdzie Franek?- zapytała.
-Franek? Pojechał do moich rodziców. Będziemy mieli dzisiaj całe mieszkanie dla siebie. A co to jest?- Artur zobaczył jakieś dokumenty na stoliku Moniki.
-A niespodzianka, postanowiłam zrezygnować ze służby na jakiś czas- ten fakt bardzo ucieszył jej męża.
-Przemyślałaś to?
-Tak, zrozumiałam, że muszę zadbać o siebie- do kobiety nareszcie dotarło, że nie może wiecznie pracować.
-Kochana moja- Artur przytulił swoją żonę.
W końcu lekarze zbadali Monikę, czy jest wszystko ok i małżeństwo mogło opuścić szpital. Kiedy dojechali do domu i szli już do mieszkania, Monika przypomniała sobie, że nie wzięła dokumentów ze schowka, aby jeszcze raz na spokojnie je sprawdzić. W momencie, gdy była już pod klatką, zaczepił ją pewien mężczyzna. Policjantka nie widziała go wcześniej i się go trochę przestraszyła.
-Co pan robi?- zapytała zbulwersowana Monika.
-Dzień dobry, pani Kownacka?- zapytał mężczyzna. Monika zaczęła czuć się niepewnie.
-Tak, a pan kim jest?- Monika patrzyła swoimi przerażonymi oczami na faceta.
-Jak to? Ojcem Franka- powiedział nieznajomy.
-To niemożliwe. Ojcem Franka jest mój mąż- Monika co raz bardziej się bała, ale domyśliła się, że to biologiczny ojciec jej syna.
-Ale nie biologicznym.
-Niech mnie pan zostawi w spokoju- powiedziała Monika. Całą akcje całe szczęście Artur widział przez okno i zszedł do żony.
-Co się tu dzieje?
-Nic, ja tylko o godzinę pytałem- facet blefował- Dziękuję ślicznie- powiedział jakby nigdy nic. Kiedy już się oddalił Artur zapytał się
-Kto to był?
-Biologiczny ojciec Franka.
-Co chciał?- Artur był przejęty.
-Nie wiem, chyba się ciebie przestraszył- Monika przytuliła się do męża i poszli do mieszkania.
Artur szykował obiad, w czasie gdy Monika przeglądała papiery o wypowiedzenie. Potem zasiedli do stołu i zjedli posiłek w ciszy. Monika się zebrała i pojechała na komendę, przekazać dokumenty komendantowi. Każdy, kto zobaczył Monikę na korytarzu, witał ją serdecznie. Gdy dotarła do gabinetu jej przełożonego, zapukała i poczekała, aż Wysocki pozwoli jej wejść.
-A kogo to moje oczy widzą?- komendant przywitał swoją podwładną serdecznie- Może się czegoś napijesz Kownacka?- zapropnował.
-Dziękuję, ale nie mam czasu. Ja tylko przyniosłam wypowiedzenie- inspektor zamarł na te słowa.
-Monika, ale czemu?- był bardzo zdziwiony, że taka dobra policjantka chce rezygnować.
-Poprostu spodziewamy się dziecka z Arturem, a ta praca do najspokojniejszych nie należy. Boję się poprostu.
-Gratulacje Kownacka, rozumiem. Przejrzę to i dam ci znać.
-Dziękuje, ja już zmykam do męża. Do widzenia.
-Do widzenia Kowacka.
Policjantka wsiadała do samochodu, kiedy podszedł do niej facet. Był to ten sam, co zaczepił ją przed domem.
-Pani Kownacka, niech pani chwile poczeka- zatrzymał ją.
-Czego pan ode mnie chce?- zapytała ze złością.
-Wie pani, mam teraz ciężką sytuację finansową. Kilka złoty by mi się przydało. Tak z 50000zł wystarczy- powiedział pewny siebie.
-Ile? Przecież to jedna czwarta tego, co jest potrzebne na operacje Franka. Zwariowałeś facet? Nie dostaniesz grosza- powiedziała, wsiadła do auta i odjechała.
Miała nadzieje, że facet zrozumiał, że nie chce mieć z nim doczynienia. Kiedy jechała do domu, zastanawiała się, czy powie o tym swojemu mężowi. Gdy weszła do mieszkania, Artur zauważył, że jest coś nie tak, więc bez wahania zapytał
-Skarbie, stało się coś?
-A co się miało stać?- Monika próbowała zachować spokój.
-No przecież widzę- Artur na nią naciskał.
-Wydaje ci się.
-Monika, na pewno?- próbował dalej.
-Nic się nie stało- Monika nie miała nic mówić mężowi, ale po krótkiej chwili namysłu zdecydowała się powiedzieć- Albo dobra, powiem ci. Biologiczny ojciec Franka pojechał za mną na komendę i zażądał 50000złotych, bo inaczej nie da nam spokoju.
-Ale to jest karalne- powiedział Artur.
-Przecież ja doskonale o tym wiem. Ale myślisz, że powinniśmy to zgłosić?- policjantka zapytała niepewnie.
-Wydaje mnie się, że tak. Przecież już 13 lat pracujesz w policji i wiesz, że z szantażystami nie ma żartów- próbował ją przekonać do złożenia zawiadomienia.
-Mówisz? Sama nie wiem, ale dla Franka jestem w stanie zrobić wszystko.
-To dlatego, jutro pójdziemy i złożymy zawiadomienie, zanim pojedziemy po Franka. Ok?
-Ok- Artur przekonał żonę.
-Skarbie, a teraz załóż jakąś sukienkę wieczorową- powiedział tajemniczo Artur.
-Ale po co?- Monika zastanawiała się, co strzeliło temu Arturowi do głowy.
-Zobaczysz, niespodzianka- mężczyzna dalej był tajemniczy. Monika nie dyskutowała już, tylko poszła się przebrać w strój wieczorowy. Założyła na siebie czerwoną sukienkę i do tego szpiliki. Wyglądała bosko. Gdy oboje byli gotowi, poszli do auta. Tam Artur zawiązał Monice opaskę na oczy. Kobiecie co raz bardziej wydawało się to tajemnicze. W aucie próbowała się dopytać męża o co chodzi, ale Artur milczał. W końcu dotarli na miejsce.
-Mogę już to zdjąć?- zapytała Monika.
-Tak- odpowiedział.
Znajdowali się przed ulubioną restauracją Moniki. Była to ta sama restauracja, w której Artur się jej oświadczył.
-Artur, ale z jakiej to okazji?- Monika była mile zaskoczona.
-A z takiej, że jesteś w ciąży i chciałem to jakoś uczcić, a wiesz jaki ze mnie kucharz- zaśmiał się Artur.
-Kochany jesteś- powiedziała zadowolona Monika i pocałowała Artura.
W końcu wysiedli z auta i poszli do restauracji. Przesiedzieli tam chyba 2 godziny i miło powspominali, jak się poznali, jak się jej oświadczył. Dobrze się przy tym bawili. To nie była jedyna niespodzianka na ten dzień. Gdy wrócili do domu, Artur od razu włączył telewizor i puścił Monice pewien film. Monika się rozpłakała. Gdy Monika była w szpitalu, Artur przygotował dla niej film ze zdjęciami ich i fragmentami z nagrania ich ślubu.
-Artur, to jest przepiękne- kobieta przytuliła się do męża. Monice rozmazał się cały makijaż i w momencie, gdy chciała otrzeć łzy, zauważyła, że pobrudziła mężowi jego koszulę.
-Dziękuję Kochanie- pocałowali się.
Oboje byli zmęczeni, ale nie mieli zamiaru iść do sypialni. Zasnęli oboje na sofie.
Następne opowiadanie będzie za tydzień w niedziele, jak już wcześniej wspomniałam na blogu o Krzyśku. Mam nadzieję, że się spodoba. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest nie najdłuższe, ale obiecuję, że kolejne opowiadania będą bardziej rozbudowane ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz