Minął tydzień od operacji Franka. Dzisiaj miały się odbyć pierwsze zajęcia z rehabilitantem. Franek siedział i bawił się na podłodze radiowozem od Wysockiego. Zwykle był już u nich Tosiek, ale Krzysiek musiał wracać do Polski, do pracy. Monika denerwowała się tym wszystkim. Wiedziała, że pierwsze dni rehabilitacji będą trudne dla Franka. Ale nie sądziła, że aż tak trudne i do tego bolesne. O 11 udali się do kliniki, gdzie przywitała ich pani, która miała zająć się Frankiem. Mówiła po polsku, ale nie tak dobrze, jak lekarka Franka. Zabrała ich do specjalnej sali, gdzie było pełno sprzętu do rehabilitacji. Najpierw zaczęli od prostych ćwiczeń, przy najmniej tak się z początku wydawało, ale jak Monika zobaczyła jak jej jedyny syn się męczy i jaki mu to ból i cierpienie sprawia musiała wyjść z sali, ale po chwili poczuła, że nie może go zostawić i podeszła do niego, złapała za rękę i powiedziała, żeby wytrzymał. Frankowi leciały łzy, z tego wszystkiego Monika też zaczęła płakać.
-Mamo, nie płacz. Ten ból jest warty tego, że będę mógł później chodzić- Monika nie wiedziała co na to odpowiedzieć, dlatego przytuliła Franka bez słowa, zostawiając mu na policzku tusz do rzęs, który się jej rozmazał. Po trzech godzinach rehabilitacji wrócili do hotelu. Monika siedziała na balkonie i podziwiała panoramę Wiednia. Cały czas chodziły jej po głowie słowa Franka. Starała się nie płakać, ale było trudno. "Ból jest warty tego, że będę mógł później chodzić", zaczęła rozważać te słowa. Zrozumiała, że jej syn cierpi, ale w końcu będzie chodził, grał w piłkę, jeździł na rowerze i to będzie najlepsza nagroda za to. Dotarło do niej również, że jej ból psychiczny zostanie wynagrodzony tym, że będzie szczęśliwa z tego, że jej syn chodzi. Popatrzyła na Franka i się uśmiechnęła.
Kolejne dni rehabilitacji były mniej bolesne dla Franka niż ten pierwszy dzień. Monika patrzyła na niego z dumą, że jest takim silnym chłopcem i daje radę. Jako, że skończyła AWF na kierunku fizjoterapeutycznym ćwiczyła również z Frankiem. Co prawda nie mieli odpowiedniego sprzętu, ale dawali radę. Franek cieszył się, że jego mama z nim ćwiczy. Dzięki temu wiedział, że go bardzo wspiera.
Chyba najkrótszy rozdział ze wszystkich, jakie powstały, ale nie mam pomysłów chwilowo na opowiadania o Monice, ale dzisiaj przeczytałam miniaturkę na blogu Patrycji i się zastanawiam, czy nie napisać czegoś podobnego, tylko z Moniką w roli głównej. Co wy na to?
Fajny rozdział :) bardzo przemyślany :)
OdpowiedzUsuńJa jestem jak najbardziej Za byś coś takiego napisała :-D
czekam z niecierpliwością na nową twórczość na tym blogu
życzę weny I pozdrawiam
Olka < 3 < 3 < 3