poniedziałek, 13 lipca 2015

Wizyta u psychologa i rozważania, czy nie wrócić do pracy

Piątek (2 dni od pogrzebu)
Monika była dzisiaj umówiona ze znajomą psycholog. Bardzo się denerwowała tym spotkaniem. Dzisiaj miała iść sama, chciała najpierw pogadać z panią psycholog odnośnie Franka. O 10 umówiła się z Emilią, że zawiezie Franka do niej, bo akurat dzisiaj miała wolne. Gdy go zawiozła, pojechała do poradni, gdzie pracuje jej znajoma. Weszła do budynku. Magdalena czekała już na nią. Zaprosiła ją do swojego gabinetu.
-Dziękuję, że pani się ze mną spotkała- powiedziała Monika.
-Ależ proszę. Napije się pani czegoś?- zaproponowała.
-Nie, dziękuję- odmówiła. Monika stresowała się całą rozmową.
-Widzę, że jest pani zdenerwowana rozmową- zauważyła Magda.
-Bardzo- powiedziała.
-Może przejdziemy na ty? Tyle się już znamy, a cały czas mówimy do siebie pani- zaproponowała.
-Możemy- Monika się zgodziła.
-A więc, co cię do mnie sprowadza?- zapytała Magda.
-Chodzi o mojego syna. Mam z nim problem. Chodzi o to, że- Monika, jak pomyślała o Arturze, to zaczęła szlochać-mój mąż zmarł- szloch zamienił się już w płacz.
-Ale spokojnie- zareagowała- Jak chcesz możemy przełożyć tą rozmowę.
-Nie, dobra, mogę mówić- Monika ochłonęła- Chodzi, o to, że Franek nie śpi nocami, bardzo to przeżywa. Z resztą ja też. To jakiś koszmar- Monika już nie płakała, starała się mówić spokojnie.
-To trudny czas, kiedy najbliższa osoba odchodzi. Rozumiem, że to stało się nie dawno?- zapytała Magdalena.
-Tak, w środę był pogrzeb- powiedziała Monika.
-Rozumiem. Jesteś teraz w czasie, kiedy ogarnia cię smutek, ale w końcu nadejdzie chwila, kiedy pogodzisz się, że po prostu tak musiało być- mówiła Magda.
-Ale ja już po mału to próbuję zrozumieć, tylko że z Frankiem jest znacznie gorzej. On jest niepełnosprawny, do tego adoptowany, bardzo źle to znosi. Pyta się, czy tata do nas wróci. Ja już nie wiem, co mam mu odpowiadać- mówiła załamana.
-Doskonale rozumiem- Magda cały czas zachowywała spokój- Monika, przyjdź do mnie z synem- psycholog spojrzała w kalendarz- proponuję za 2 tygodnie w środę. To będzie 29, na 13.45.
-No dobra- Monika w tej chwili dostała sms-a od Emilki Monika, mam problem z Frankiem. Możesz przyjechać?- Magda, muszę jechać po Franka. Zostawiłam go u koleżanki i napisała mi sms-a, że ma z nim problem.
-Jasne, jedź. To widzimy się 29- powiedziała, odprowadzając Monikę do drzwi.
-Jeszcze raz dzięki- Monika była jej bardzo wdzięczna.
***
Dom Emilii. Monika wparowała do mieszkania, jakby ją wściekły pies gonił.
-Co się stało Emilia?
-Zapytałam się Franka, co by zjadł. Powiedział, że chce pizze, no to zamówiłam pizze. Jak już przyjechał dostawca, to poszliśmy do kuchni, żeby ją zjeść. Sam wybierał z czym chce tą pizzę, a jak już zaczęliśmy jeść, to powiedział, że nie będzie jej jadł, bo on nie lubi pieczarek- Emilka opowiedziała jej, jak to było. Była przejęta tym trochę, nigdy nie spotkała się z taką sytuacją.
-Jak nie lubi pieczarek, jak za każdym razem obieram pieczarki, to potrafi mi połowę zjeść. Franek, pani Emilka była dla ciebie taka miła, a ty co?- powiedziała zdenerwowana.
-Ale już nie lubię- powiedział Franek.
-Emilka, możemy pogadać na osobności?- zapytała Monika.
-Oczywiście, a co z Frankiem?
-Włącz mu telewizor, daj pilota i nie ma dziecka- powiedziała Monika. Emilia zrobiła, tak jak poradziła jej Monika i zadziałało. Koleżanki poszły do kuchni i zaczęły rozmawiać.
-Zrobić Ci coś do picia?- zapytała, wstawiając wodę.
-Możesz mi zrobić kawę rozpuszczalną- powiedziała- Emilka, wiesz co sobie myślę. Może wróciłabym do pracy. Zarobiłabym trochę- Monika zaczęła rozmyślać- Zajęłabym się czymś, to może bym trochę zapomniała o tym wszystkim.
-To nie za wcześnie Monika? Poza tym słyszałam, że jesteś w ciąży- postawiła przy Monice kubek z kawą- Chcesz mleka?
-Tak, poproszę. Wiem, ale dopóki brzucha nie widać, to mogłabym pracować. Co prawda mamy kasę na koncie, ale to jest na operację Franka, a muszę mieć na opłaty. Przecież wiesz, jaka ta operacja jest dla mnie ważna, a przecież nie muszę pracować na patrolu. Jak trzeba będzie, mogę pracować za biurkiem- Monika co raz bardziej chciała wrócić do pracy.
-Monika, nie wiem co ci powiedzieć. Ta decyzja powinna należeć wyłącznie od ciebie- Emilia nigdy nie była w takiej sytuacji, więc nie wiedziała co jej doradzić.
-Może pójdę w poniedziałek do Wysockiego- Monika miała mieszane uczucia, ale chciała wrócić do pracy.
-Naprawdę Monika, nie wiem co ci odpowiedzieć, ale myślę, że rozmowa z Wysockim to dobry pomysł- powiedziała Emilia.
-Mamo- zawołał Franek- Idziemy do domu?
-Zaraz idziemy Franek, tylko kawę skończę pić- powiedziała Monika. Ona też już chciała wracać. Kiedy skończyła pić i rozmawiać z Emilią, pożegnała się z koleżanką, przeprosiła koleżankę za zachowanie jej syna i pojechała do domu.
***
Gdy jechali, Monika skręciła w wąską, jednokierunkową uliczkę. Była zdziwiona, gdy zobaczyła faceta jadącego z naprzeciwka. Zaczęła ostro hamować.

Bu hahaha, przepraszam. Musiałam, dawno nie kończyłam w takim momencie. Tylko mnie nie zabijajcie. Następne opowiadanie o Monice pojawi się tak jak zwykle w niedzielę, a o Krzyśku mam nadzieje, że jutro, najpóźniej w czwartek.
Pozdrowienia dla Czytelników,
Karola

2 komentarze:

  1. Jak mogłaś? Rozdział wspaniały, ale ty chcesz nasz wykończyć psychcznie? Eh
    Pozdrawiam
    Nadia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, kolejny rozdział postaram się skończyć jeszcze dzisiaj.
      Pozdrawiam,
      Karola

      Usuń