wtorek, 21 lipca 2015

Wyjście ze szpitala. Czy skłócone rodzeństwo się pogodzi?

Minął tydzień od operacji Franka. Za tydzień miała się rozpocząć rehabilitacja. Rana goiła się szybko. Franek nie odczuwał już prawie bólu. Wszyscy byli zadowoleni, że operacja się udała. Monika spała w klinice, a rano wszyscy przyszli po niego do szpitala. Chłopiec bardzo się cieszył, że w końcu wychodzi ze szpitala, tym bardziej, że jedynym kolegą, z którym mógł pogadać, był Tosiek, bo wszyscy pacjenci to praktycznie Niemcy lub Austriacy i nie mógł się z nimi dogadać. Gdy wszyscy czekali zadzwonił telefon Artura. Gdy zobaczył czyj numer się wyświetlił natychmiast się rozłączył, ale po chwili znowu ktoś próbował się do niego dodzwonić. Był to jego młodszy brat, Rafał, który mieszkał niedaleko Wiednia. Nie rozmawiał z nim od świąt wielkanocnych. Ostro się wtedy pokłócili, aż Monika wyszła z płaczem od teściowej. Rafał zaczął się czepiać, że Monika z Arturem nie mają jeszcze dzieci, a on ma już siedmioletniego syna, chociaż jest o pięć lat młodszy i jest krócej ze swoją żoną. Od tego momentu Artur miał do niego uraz i nie chciał go znać. Nawet mu nie powiedzieli, że mają syna. Był zaskoczony, że Rafał do niego dzwoni, więc wyszedł z sali i odebrał.
-Rafał? Stało się coś, że nagle sobie o mnie przypomniałeś?- Artur miał wyrzuty.
-Rozmawiałem z mamą, powiedziała mi, że jesteście w Wiedniu- powiedział- Może byśmy się spotkali?- zaproponował.
-Nie mam ochoty, a z resztą nie jesteśmy sami- nie był zbyt miły dla swojego brata, ale miał powód.
-Tylko, że chciałbym was przeprosić- najwyraźniej Rafał zrozumiał swój błąd, że niepotrzebnie wtedy na nich naskoczył.
-A co się stało, że chciałbyś nas przeprosić?- jakoś Artur nie wierzył w szczere intencje swojego brata.
-Artur, proszę, spotkajmy się- Rafał cały czas nalegał.
-Ale ja mam syna po operacji- starszy z braci próbował spławić młodszego.
-Wiem, mama mi wszystko powiedziała, ale mi naprawdę na tym zależy- Rafał nie dawał za wygraną.
-Nie wiem, pogadam z Moniką o tym- powiedział, żeby brat dał mu już spokój.
-Ok, jakby co, to dzwoń. Ja i tak będę dzisiaj w Wiedniu, bo mam kilka spraw do załatwienia. Na razie.
-Na razie- Artur się rozłączył i dołączył do reszty.
-Kto dzwonił?- zapytała Monika, gdy Artur wszedł do sali.
-Rafał- powiedział przygaszony całą tą rozmową.
-Rafał?- Monika i Agnieszka spojrzały na Artura zdziwione. Od czasu tej akcji w święta każdy miał pretensje do Rafała: Monika, którą zranił najbardziej, Artur, który był jego bratem i kiedyś byli nierozłączni, a po jego wyjeździe do Austrii gadali przez Skype, jak tylko mogli, Agnieszka również była zła na niego, że tak potraktował ich brata oraz bratową. Nawet rodzice byli na niego wściekli.
-Może wyjdziemy przed salę?- Monika chciała wiedzieć po co dzwonił jej szwagier- Zaczekajcie chwilę- zwróciła się do Krzyśka, bo chciała, żeby Agnieszka również była przy rozmowie, w końcu sprawa dotyczyła również jej.
-Po co on dzwonił?- zapytała się Monika ściszonym głosem.
-Chciał się spotkać- odpowiedział.
-Po co? Żebym się nasłuchała, że adoptowaliśmy dziecko, zamiast się o nie postarać? Pamiętasz co było w święta, jak rozmawialiśmy o adopcji?- Monika nie ukrywała złości na Rafała, przez niego musiała wyjść od teściów podczas wielkanocnego śniadania. Popsuł jej całe święta.
-Powiedział, że chce nas przeprosić- powiedział.
-Poważnie?- Agę to trochę rozbawiło- Po trzech miesiącach zdecydował się was przeprosić. Po prostu śmieszne- Aga nie kryła rozbawienia.
-Aga- upomniała ją Monika.
-Ale to śmieszne, on powinien był przeprosić was od razu po tej awanturze, za nim wrócili do Austrii, a nie. Nagle przypomniał sobie, że ma brata? Coś tak czuję, że to chodzi o coś więcej niż tylko przeprosiny- Agnieszka zdążyła się już poznać na swoim bracie i chociaż nie zawsze sprawy były przeznaczone dla niej, to i tak była na tyle bystra, żeby zauważyć, że Rafałowi najczęściej chodzi o pieniądze.
-Ja sądzę, że Agnieszka ma rację- Artur patrzył się raz na swoją siostrę, raz na żonę.
-Powiem tak, ja na to spotkanie nie pójdę. Mam cały czas uraz do niego, jak chcecie idźcie sobie sami. W końcu to wasz brat- Monika zdenerwowana weszła do sali, gdzie Franek siedział już na wózku i czekał, jak tylko wyjdą ze szpitala. Krzysiek wziął torbę Franka i opuścili salę. Artur wziął od kolegi torbę syna i poszli do hotelu. Całą drogę Agnieszce, Arturowi i Monice chodził po głowie Rafał. Nikt nie mógł pojąć tego, jak się zachował. Artur cały czas zastanawiał się nad słowami swojej młodszej siostry, że pewnie chodzi o coś więcej niż tylko przeprosiny. Był bardzo ciekawy, czy jej podejrzenia są słuszne. Dlatego postanowił, że spotka się z bratem. Gdy tak szedł zamyślony, nie zauważył, że dotarli do hotelu. Artur poprosił Krzyśka, żeby wziął na chwilę Franka do siebie. Chciał jeszcze raz porozmawiać o Rafale. Krzysiek bez problemu się zgodził.
-Może jednak się z nim spotkamy?- zapytał Artur. Na twarzy Moniki i Agnieszki pojawiło się niezadowolenie.
-Dlaczego chcesz się z nim spotykać?- Monika cały czas nie nawidziła tego człowieka, który tak ją zranił.
-To mój brat, a jak wyskoczy z czymś głupim, to zbieramy się i wracamy do hotelu- Arturowi w głębi duszy zależało na spotkaniu, to był w końcu jego brat i to, że pierwszy wyciągnął do nich rękę, znaczyło, że zależy mu jeszcze.
-No dobra, mogę pójść, ale tak, powiedziałeś, wyskakuje z czymś głupim to idziemy do hotelu- powiedziała Monika- A i Franka nie bierzemy ze sobą- dodała po chwili.
-Ok, Franek zostanie z Krzyśkiem, a ty Agnieszka idziesz?- zwrócił się do siostry, bo jako jedyna nie wyraziła swojego zdania.
-Tak, idę- również się zgodziła, ale nie ukrywała swojej niechęci.
-Dobra, to ja dzwonię do niego, a ty Monika idź i zapytaj Krzyśka, czy popilnuje Franka- zarządził i wyciągnął telefon, aby umówić się z Rafałem. Umówili się w pizzerii niedaleko ich hotelu. Akurat Rafał był w pobliżu, więc po 15 minutach się spotkali. Z początku sytuacja była bardzo napięta, ale w końcu Rafał spróbował rozluźnić ją.
-Słuchajcie, chciałabym was wszystkich przeprosić. Zachowałem się wtedy nie fair. Nie powinienem wtedy tak mówić, a ciebie Monika to już w szczególności przepraszam. Nie wiedziałem, że aż tak bardzo cię tym zranię- zaczął przepraszać.
-No to byś może pomyślał za nim to powiedziałeś- powiedziała Agnieszka.
-Tak wiem, że nie pomyślałem. Naprawdę, przepraszam was za wszystko. Po rozmowie z mamą dopiero zrozumiałem, co musieliście przejść, a jak jeszcze usłyszałem, że zdecydowaliście się na adopcję i to jeszcze niepełnosprawnego dziecka, zrozumiałem, że zachowałem się jak kretyn- mówił i widać było, że zrozumiał swój błąd.
-Wiesz co Rafał? My z Arturem przeszliśmy piekło, a to jak mnie potraktowałeś, to nie było przyjemne. Wiesz co przeżywa małżeństwo, które nie może mieć dzieci?- Monika nie kryła swoich łez.
-Nie wiem- było mu bardzo przykro.
-A dla twojej informacji, to spodziewamy się dziecka- powiedziała.
-No to gratulacje- powiedział zadowolony- A tak w ogóle, to mam coś dla was- Rafał wyciągnął ze swojego nesesera kopertę i wręczył ją Kownackim.
-Ale co to jest?- Monika była w szoku.
-Otwórzcie- zachęcił ich. Monika otwierała niepewnie, ale gdy zobaczyła co jest w środku, natychmiast odsunęła kopertę w stronę szwagra.
-Nie możemy tego przyjąć- Monika starała zachować się taktowanie.
-Monika, należą wam się te wakacje- cały czas ich zachęcał. Był to bilet na wyjazd do Hiszpanii- Luksusowy hotel, świetnie ulokowany. Wyjazd dla sześciu osób. Termin dowolny na tydzień. Rodzicom załatwiłem podobny wyjazd, ale dla dwóch osób.
-Myślisz, że wyjazd do Hiszpanii wszystko załatwi? Przecież ja to do dzisiaj pamiętam. Myślisz, że uraz psychiczny wyleczy jakiś wyjazd do Hiszpanii?- Monika się zastanawiała, jak Rafał mógł być takim idiotą.
-Rafał, to miło z twojej strony- Artur zaczął interweniować, bo widział, że Monika zaraz wybuchnie- Ale naprawdę nie możemy tego przyjąć- brat również odmawiał przyjęcia biletu.
-Nawet mnie nie denerwujcie- i Rafał wcisnął im ten bilet.
-Dobra brat, ale pod dwoma warunkami- Rafał się nie spodziewał warunków Nigdy więcej się nie pokłócimy.
-No jasne, nigdy już się nie pokłócimy i następnym razem przemyślę, za nim coś powiem. Słowo harcerza- przysiągł z ręką na sercu.
-I jeszcze jedno, zapraszamy was do siebie- powiedział ostro Artur i cała córka się przytuliła szczęśliwa. Po pizzy Rafał odprowadził swoje rodzeństwo i bratową do hotelu. Byli zadowoleni z tego, że po tylu miesiącach niezgody udało im się w końcu dojść do porozumienia. Pożegnali się z Rafałem i wrócili do hotelu.
-A co wy tacy zadowoleni? Gdzie byliście?- zapytał Krzysiek, wypuszczając ich do swojego pokoju.
-Jak tylko Franek skończy rehabilitację jedziemy wszyscy do Hiszpanii- oznajmiła Monika.
-Ale tu wszyscy, jak jesteśmy?- Krzysiek był zaskoczony.
-Tak, a teraz chłopcy zostaną z Agnieszką, a my idziemy do baru- oznajmiła Monika i wyszła radosnym krokiem z pokoju kolegi.
-Co jej jest?- zapytał Krzysiek, kompletnie zaskoczony zachowaniem swojej koleżanki.
-Mój brat w końcu się ogarnął, ale czemu ją to tak cieszy, to nie mam pojęcia- Artur też był zaskoczony. Poszli razem za Moniką. Gdy dotarli, na stoliku stały już dwie szklanki z piwem i z sokiem dla ciężarnej, a Monika siedziała już przy stoliku.
-To co? Pijemy za- Monika się zamyśliła- za rodzinę- i po chwili wzniosła toast. Stuknęli się szklankami. Siedzieli w barze hotelowym aż do 23. Wypili kilka piw i wrócili do swoich pokoi. Gdy weszli do pokoju Krzyśka, zobaczyli jak Aga, Franek i Tosiek śpią, dlatego nie budzili ich, tylko poszli do pokoju Kownackich i tam położyli się spać.

No, to szybko się uwinęłam z tym rozdziałem. Może nie jest najdłuższy, ale za to staram się dodawać częściej rozdziały.
Pozdrawiam,
Karola

2 komentarze:

  1. Super roździał nie mogę się doczekać następnego...

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelka :) Fajnie że jadą do Hiszpanii :) już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
    życzę weny i pozdrawiam
    Olka < 3 < 3 < 3

    OdpowiedzUsuń