wtorek, 31 marca 2015

Wizyta mamy Artura (Rozdział 3, część 3)

Kiedy jechali do domu Artur postanowił poprosić Franka, aby zachował w tajemnicy pobyt Moniki w szpitalu.
-Franek, tylko proszę cię, nie mów nic babci, że mama jest w szpitalu- powiedział.
-A dlaczego?- dopytywał się chłopiec.
-Proszę cię nie mów nic jej. Mogę na to liczyć?- Artur chciał się upewnić, że Franek się nie wygada.
-No dobra- Franek się zgodził.
Nagle zadzwonił telefon Agnieszki
-Tak słucham?- odebrała go.
-Hej córuś, gdzie jesteście?- zapytała się mama.
-My, już dojeżdżamy pod blok- odpowiedziała.
-Ok, ja już jestem u was w mieszkaniu- powiedziała to i się rozłączyła.
-Mama już jest w domu.
-Ok. Franek, pamiętaj, żeby nie mówić nic babci o tym, że mama jest w szpitalu.
-Jasne tato- przytaknął.
Weszli do mieszkania przywitani ciepło przez mamę Artura i Agnieszki.
-Hej Franuś, Agnisia i Artur, przywiozłam coś wam- przywitała ich z uśmiechem.
-A co?- Artur był bardzo ciekawy i natychmiast zaczął rozpakowywać torby, które stały na stole.
-Ciasto, gołąbki, kompot- mama Artura zaczęła wyliczać.
-A jakie ciasto?- zapytał Franek.
-A jakie lubisz?- babcia próbowała naprowadzić wnuka na trop.
-Sernik?- zgadywał.
-Zgadłeś, zaraz ukroję- zaproponowała.
-Super- ucieszył się Franek- szkoda, że mama nie będzie miała okazji spróbować.
-Franek- upomniała go Agnieszka.
-Takiego świeżego- dodał widząc niezadowolenie Agnieszki i swojego ojca.
-A właśnie, gdzie Monika?- zaciekawiła się Halina.
-Monika niestety ma na drugą zmianę dzisiaj- Artur nie był zadowolony z faktu, że musi oszukiwać własną matkę i ukrywać przed nią pobyt Moniki w szpitalu.
-Trudno się mówi. A może byśmy jej zawieźli do pracy?- zaproponowała.
-To zły pomysł- rodzeństwo powiedziało równocześnie.
-Ale czemu?- kobieta zdziwiła się reakcją swoich dzieci.
-Monika ma dzisiaj dużo pracy- Aga zaczęła tłumaczyć.
-Ok, trudno- powiedziała zawiedziona Halina.
-Artur, a kiedy jedziecie do Austrii?- mama mężczyzny przypomniała sobie, że mają jechać do kliniki, aby dowiedzieć się jakie Franek ma szanse, żeby chodzić.
-W przyszłym tygodniu, jesteśmy bardzo zdenerwowani tym wyjazdem- Artur nie ukrywał tylko szczęścia, ale także i zdenerwowania oraz przerażenia.
-To super- ucieszyła się babcia Franka.
-Aga, wracasz dzisiaj ze mną do Oławy?- mama zapytała się córki
-Zostałabym jeszcze z dwa dni. Chcę posiedzieć trochę z Frankiem zanim pojadą do Austrii. Artur mnie przywiezie w czwartek, wieczorem- Aga nie miała wcale tego na myśli. Chodziło jej tylko o to, aby być przy Monice pod czas jej pobytu w szpitalu.
-A właśnie Aga, a pro po wyjazdu do Austrii. W przyszłym tygodniu będziesz miała już wakacje. Tak rozmawialiśmy z Moniką i może masz ochotę jechać do Austrii razem z nami?- zaproponował jej brat- Oczywiście jeśli mama się zgodzi- dodał po chwili.
-A niech jedzie- powiedziała bez namysłu mama Artura i Agnieszki.
-Serio?! Jesteś kochana- Agnieszka zaczęła skakać po pokoju, ucałowała z radości wszystkich. Każdy patrzył na nią jak na wariatkę. To szczęście przerwał dzwoniący telefon. Dzwonili ze szpitala. Artur wyszedł do sypialni. Lekarz prosił, aby jak najszybciej przyjechał do szpitala. Artur się bardzo zdenerwował. Bardzo szybko wyszedł z mieszkania. Agnieszka, jej mama i Franek patrzyli się na siebie ze zdziwieniem. Cisze przerwał chłopiec:
-Aga, myślisz, że to coś z mamą?- Franek nie był tylko zdziwiony, ale i przerażony.
-Mam nadzieje, że nie- Agnieszce przychodziły różne scenariusze do głowy.
-Dzieciaki, wyjaśni mi ktoś w końcu co się dzieje- powiedziała kobieta, która jako jedyna nie była w temacie.
-Mamo, bo Monika wcale nie poszła na drugą zmianę do pracy- zaczęła córka.
-To gdzie ona jest?- Halina nie wiedziała w ogóle co się dzieje.
-Ona, ona jest w szpitalu- Agnieszka to w końcu z siebie wydusiła.
-Ale co się stało, że się tam znalazła?- zaniepokoiła się teściowa o swoją synową.
-Straciła równowagę, upadła i rozwaliła sobie głowę- wytłumaczyła.
-Czemu wcześniej nie powiedzieliście?- mama zawiodła się trochę na swoich dzieciach.
-Bo Monika nie chciała. Ciekawe, czy Artur już dojechał- Agnieszka wzięła telefon i zadzwoniła do brata, ale on nie odebrał.

I jak wam się podoba? Pozdrawiam czytelników.

sobota, 28 marca 2015

Franek i Aga w szpitalu u Moniki (Rozdział 3, część 2)

Po wizycie u komendanta Artur pojechał po swojego syna i swoją siostrę do żony kolegi Moniki, Doroty. Kiedy już siedzieli w samochodzie Franek zapytał:
-Tato, czy to przeze mnie mama jest w szpitalu, prawda?- Artura to pytanie trochę zaszokowało.
-Synek, to nie była twoja wina. Nie myśl tak nawet. Mama poprostu się źle poczuła i to nie jest przez ciebie- Artur próbował wytłumaczyć chłopcu, że nie może obwiniać się za to, że Monika trafiła do szpitala.
-Ale gdybym nie zdenerwował mamy to by czuła się dobrze i nie by się nie wywróciła- Franek myślał cały czas, że to jego wina.
-To był wypadek- Agnieszka również włączyła się do próby przekonania Franka, że to nie jego wina.
Po 20 minutach byli na miejscu. Franek nie mógł się już doczekać spotkania z mamą. Kiedy weszli do sali, Franek si bardzo ucieszył gdy zobaczył mamę.
-Cześć mamo- Franek przytulił się do mamy i wyciągnął kartkę, którą miał w kieszeni- Mamo, proszę, to dla ciebie. Agnieszka mi pomogła.
-Dziękuję synku- wzięła laurkę od Franka i pokazała Arturowi. Było tam napisane:"Mamo, przepraszam Cię bardzo za wszystko co zrobiłem. Kocham Cię bardzo. Twój syn Franek". Monice zakręciła się łezka w oku- Jakie to piękne.
-Jak się czujesz Monika?- zapytała Agnieszka- Kiedy wychodzisz?
-Dobrze, mogłabym już wyjść, ale lekarze chcą mnie potrzymać do czwartku. Nudzę się tutaj strasznie- Monika troche już narzekała.
-Poleż lepiej, niech cię poobserwują trochę. Masz rozwaloną głowę, a jak wyjdziesz i nie daj Boże coś się stanie?- Artur chciał, żeby Monika jeszcze poleżała na obserwacji.
-Ale ja mam tego świadomość Artur. Aga, mam prośbę. Na przeciwko jest księgarnia. Poszłabyś mi kupić książkę? Najlepiej Kinga, wiesz, że go uwielbiam- poprosiła siostrę swojego męża.
-No pewnie- zgodziła się. Monika wyciągnęła pieniądze, dała jej i Agnieszka poszła do księgarni.
-Kochanie, dzwoniła dzisiaj do mnie Ania i będą we Wrocławiu w piątek. Powiedziała, że wpadną do nas. Kuba podobno bardzo chce poznać Franka- poinformował Artur swoją żonę.
-Ciocia Ania przyjedzie z Kubą?- ucieszył się Franek.
-Tak, w piątek będą- powiedział Artur.
-Super!- Franek nie mógł się już doczekać.
Wtedy Agnieszka wróciła z księgarni.
-Monika, Artur, dzwoniła mama i powiedziała, że za pół godziny będzie we Wrocławiu- wpadła zdyszana do sali.
-Chyba nie mówiłaś jej, że jestem w szpitalu?- Monika się przeraziła na wieść o tym, że jej teściowa do nich przyjeżdża.
-No co ty, przecież kazałaś mi nie mówić- uspokoiła ją Agnieszka.
-To dobrze- Monika się uspokoiła.
-Ale co jej powiemy?- przejął się tym Artur.
-Powiedzcie, że pracuję do północy czy coś i trzeba Frankowi powiedzieć, żeby się nie wygadał. A właśnie, gdzie on jest?- chłopca nie było w sali i wszyscy się zdziwili. Agnieszka wyszła na korytarz i zobaczyła jak chłopiec rozmawia z jakąś dziewczynką, która też jeździ na wózku. Podeszła do nich
-Franek, muszę ci przerwać pogawędkę, jedziemy do domu- powiedziała Aga.
-Już?- zapytał smutny Franek.
-Tak, babcia ma przyjechać, pożegnaj się z koleżanką i chodź pożegnać się z mamą.
-Już- powiedział z niechęcią Franek.
-Tylko się pospiesz- ponagliła go Agnieszka. Kiedy już się pożegnali z Moniką poszli do samochodu i pojechali do domu, aby zdążyć za nim przyjedzie mama Agnieszki i Artura.

Artur u insp. Wysockiego(Rozdział 3, część 1)

Artur z samego rana pojechał na komendę policji, aby zawieź zwolnienie komendantowi. Przed budynkiem spotkał Krzyśka.
-Cześć Artur, rozmawiałeś z Moniką? Jak się czuje?- Krzysiek był przejęty wczorajszym wydarzeniem.
-Nie rozmawiałem z nią. Jak zaniosę te papiery komendantowi mam zamiar jechać po Agnieszkę i Franka, i zabrać ich do Moniki- powiedział Artur.
-Dorota powiedziała, że gdybyś potrzebował opiekunki do Franka, to się nim może zająć- Krzysiek zaoferował pomoc.
-Dzięki, ale i tak wziąłem wolne na dzisiaj- Artur odmówił pomocy.
Krzysiek poszedł przygotować się do służby, a Artur do komendanta. Zapukał do drzwi
-Proszę wejść- powiedział komendant.
-Dzień dobry, Artur Kownacki, mąż sierżant sztabowej Moniki Kownackiej- przedstawił się- Monika jest w szpitalu i prosiła, żeby to panu przynieść.
-Niech pan usiądzie- zaproponował Wysocki- A co się stało, że Monika jest w szpitalu?
-Przewróciła się i uderzyła głową o stół- mężczyzna nie chciał do końca powiedzieć prawdy.
-Dobrze, rozumiem, ale Monika idzie na ten urlop dwutygodniowy?- upewnił się komendant.
-Tak, tak- potwierdził Artur.
-Proszę powiedzieć żonie, żeby do mnie zadzwoniła jak będzie mogła.
-Dobrze, przekarzę jej. Do widzenia- pożegnał się Artur.
-Do widzenia, niech pan pozdrowi Monikę.

Mam świadomość, że troche krótka ta część, ale obiecuje, że kolejna będzie dłuższa :)

piątek, 27 marca 2015

W szpitalu(Rozdział 2, część 6)

Artur spakował rzeczy Moniki, aby jej zawieź do szpitala, a jego siostra zabrała najpotrzebniejsze rzeczy dla siebie i Franka. Zapakowali wszystko do auta i pojechali do domu Krzyśka. Krzysiek już czekał na dole, aby pomóc Arturowi zabrać się na górę.
-Cześć Krzysiek, przepraszam, że tak wyszło. Nie chciałem ich zostawiać samych w domu, a Franka do szpitala też nie wezmę- Artur zaczął się tłumaczyć.
-Spokojnie, a Aga jedzie do szpitala, czy zostaje?- zapytał się Krzysiek.
-Chciała jechać, ale powiedziałem jej, że lepiej by było gdyby była przy Franku- powiedział Artur.
-Dobra, nie ma problemu- Krzysiek uspakajał Artura.
-A ty chcesz jechać ze mną?- zapytał się Artur.
-Jeżeli to nie problem, to pojechałbym z tobą. Też się o nią martwię- powiedział.
Zaprowadzili Agnieszkę i Franka do Doroty i obaj pojechali do szpitala.
Po 15 minutach byli na miejscu. Od razu jak tylko znaleźli się na miejscu udali się do rejestracji, aby dowiedzieć się gdzie znajduje się Monika. Salę znaleźli szybko, ale małżonki Artura tam nie było. Szybko podszedł do lekarza.
-Dzień dobry, nazywam się Artur Kownacki, przywieziono tutaj moją żonę Monikę. W recepcji mi powiedziano, że lerzy w tej sali, ale nie ma jej tutaj- mówił zdenerwowany Artur.
-Dzień dobry, doktor Marcin Wójcik- przedstawił się lekarz- Pani Kownacka została zabrana na szycie głowy do gabinetu zabiegowego. Zaraz powinni ją przywieźć do sali. Jak panowie chcą tą mogą tam zaczekać- powiedział lekarz- Przepraszam, a pana żona coś piła?- zatrzymał ich jeszcze na chwile.
-Niestety tak- powiedział zdołowany Artur.
Artur i Krzysiek poszli do sali gdzie zaraz potem przywieziono Monikę.
-Monika, jak się czujesz?- zapytał się Artur.
-Fatalnie, a gdzie Franek z Agnieszką? Nie zostawiłeś ich samych? A tak w ogóle cześć Krzysiek- zapytała zatroskana.
-Cześć Monika. Są z Dorotą- uspokoił ją kolega.
-To dobrze. A mógłbyś nas zostawić na chwile samych?- Monika poprosiła go, chciała pogadać z Arturem. Kiedy Krzysiek opuścił salę policjantka zaczęła rozmowę:
-Artur, ja cię przepraszam za to. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, żeby się upić- Monice było głupio za to całe zamieszanie.
-Nie denerwuj się tylko- Artur próbował ją uspokoić.
-A co na to Franek?- zapytała zatroskana matka.
-Powiedziałem mu, że w głowie ci się w głowie zakręciło, Aga zdążyła wyrzucić butelkę, więc nawet nie wie, że się upiłaś- Artur powiedział ze spokojem.
-Co ja zrobiłam- Monika sama nie dowierzała w to co zrobiła- A, prosiłam lekarza, żeby napisał zwolnienie. Daj to Krzyśkowi, żeby zaniósł to komendantowi, albo ty mu to zawieź. Obojętnie- poprosiła Monika.
-Ja mu to jutro zawiozę. Spokojnie nie denerwuj się- powiedział Artur- Wpadnę do ciebie jutro. Teraz pojadę zawieź Krzyśka do domu.
-Pa kochanie- pożegnała się Monika.
-Pa kotku- Artur ucałował żonę.
-Tylko weź to od lekarza- dodała żona na koniec.
-Pamiętam- puścił całusa Monice.
Artur wziął zwolnienie od doktora i zawiózł Krzyśka do domu. Nie zabierał już Agnieszki i Franka do domu, gdyż dawno spali.


środa, 25 marca 2015

Poważna rozmowa (Rozdział 2, część 5)

Kiedy weszli do domu panowała cisza. Monika poszła zjeść, to co było, Agnieszka poszła do salonu i się położyła na sofie, a Franek zajął się kolorowaniem. Kiedy Monika zjadła, również udała się do salonu i zawołała Franka:
-Chyba musimy sobie porozmawiać- zaczęła Monika- Franek, wytłumacz mi, dlaczego zwaliłeś wszystko ze stołu?
-Bo Agnieszka nie chciała zrobić mi frytek na obiad- tłumaczył się Franek.
-Ale to nie oznacza, że masz wszystko rozwalać. Tak nie można robić- Monika zaczeła tłumaczyć Frankowi- Jeżeli Aga powiedziała, że nie będzie frytek, to nie będzie. Ja jej kazałam zrobić jajecznice albo budyń.
-Ale czemu?- Franek próbował dyskutować.
-Bo frytki są niezdrowe. A o co chodziło ci z tym śniadaniem?- Monika chciała wrócić jeszcze do porannej rozmowy.
-A to nic takiego, naprawdę Monika- Aga nie chciała drążyć dziury w całym.
-Ok, a teraz proszę mi wytłumaczyć kłótnię przed komendą- powiedziała Monika.
-To przez nią, obiecała mi, że pójdziemy na frytki- Franek próbował zwalić całą winę na siostrę swojego taty.
-Powiedziałam, że może- Aga chciała być łagodna, bo wiedziała, że nie powinna krzyczeć na Franka, ale było jej trudno.
-A gdzie mój półmisek?- Monika udawała zdziwioną, bo i tak znała prawdę.
-No...no...to znaczy ja nie chciałem mamo, poprostu tak wyszło. Zdenerwowałem się i pociągnąłem za serwetkę. Nie wiedziałem, że to spadnie- Franek się rozpłakał. Wtedy do domu wszedł Artur:
-A co tu się dzieje?- mąż Moniki był bardzo zdziwiony.
-Aga, weź Franka i idźcie do jego pokoju, chcę porozmawiać z Arturem w cztery oczy- kazała wyjść im z salonu.
-Stało się coś kochanie?- zapytał mąż, widząc, że Monika nie jest w nastroju.
-Dzisiaj stukł półmisek ten porcelanowy i pokłócił się z Agą, bo nie miała zamiaru robić frytek- Monika zaczynała płakać.
-Nie rozklejaj mi się tylko teraz Monika, nie możemy mu okazywać tego, że nie dajemy sobie z nim rady- próbował jakoś dodać otuchy swojej żonie.
-Ale nie sądziłam, że to takie trudne. On nie był wcześniej taki- Monika co raz bardziej się rozklejała.
-Też to zauważyłem, ale Franek musi przyzwyczaić się do nowej sytuacji- Artur cały czas cierpliwie tłumaczył Monice.
-Artur, możemy tą rozmowę dokończyć jutro rano?- Monika już całkiem płakała i nie miała ochoty na rozmowę- Proszę, zostaw mnie samą.
-Dobra, jak chcesz. Ja idę do sypialni- powiedział Arur i wyszedł z salonu.
Kiedy Artur był już w sypialni, Monika wstała, podeszła do barku i wyciągnęła butelkę z winem oraz lampkę. Usiadła na sofie i kiedy miała nalać wina do kieliszka, zdecydowała, że wypije z butelki. Jak już skończyła, wstała, żeby iść do sypialni, ale była na tyle pijana, że się przewróciła. Hałas obudził wszystkich. Pierwszy w salonie pojawił się Artur.
-Halo, Monika, słyszysz mnie?- Mężczyzna próbował ją obudzić, ale to nic nie dało.
-Boże, Artur, co się stało?- zapytała się przerażona Agnieszka.
Artur spojrzał na stół i tylko zwrokiem pokazał na butelkę po winie. Zaraz potem chwycił za telefon i zadzwonił na pogotowie.
-Mamo, tato!- Franek też słyszał upadek Moniki, ale wtedy jeszcze nic nie wiedział.
-Aga, idź do Franka i spróbuj go uśpić- Artur się cały trząsł.
-Ok- powiedziała zdenerwowana Agnieszka.
-Stało się coś?- zapytał zaspany Franek.
-Nic takiego, śpij młody- powiedziała głaskając Franka po głowie. Chłopiec szybko zasnął. Wkrótce przyjechała karetka. Franek obudził się już na dobre jak usłyszał hałasy. Wygramolił się z łóżka i usiadł na wózku. Udał się do salonu, żeby zobaczyć co się dzieje.Aga jak tylko zobaczyła Franka, szybko chwyciła za butelkę i wyrzuciła ją do kosza, aby Franek nie widział, że Monika się upiła
-Co się stało mamie?- Franek miał łzy w oczach jak tylko ujrzał, że Monika jest wynoszona na noszach.
-Pewnie musiało się jej zakręcić w głowie i się przewróciła- Artur starał się ukryć fakt, że Monika była pijana.
-Ale nie będzie nic mamie?- Franek bardzo się tym przejął.
-Miejmy nadzieje, że nie-Artur próbował go jakoś pocieszyć.
-Jedzie pan z nami?- zapytał się ratownik.
-Nie, sam przyjadę. Muszę załatwić opiekę dla dzieciaków, tylko gdzie ją zabieracie?
-Do szpitala na Traugutta- odpowiedział ratownik.
Artur nie wiedział kogo poprosić o opiekę nad Frankiem w szczególności. Wziął wtedy telefon Moniki i zadzwonił do Krzyśka
-Monika, ty wiesz, która jest godzina?- mimo późnej godziny, Krzysiek odebrał telefon.
-Cześć Krzysiek, to ja, Artur, przepraszam, że cię obudziłem, ale mam pilną sprawę- mówił zdenerwowany Artur.
-Co się stało?- Krzysiek wyczuł, że jest coś nie tak.
-Mogę do was przywieźć Franka i Agnieszkę? Głównie chodzi mi o Franka- zapytał się.
-A dlaczego?- Krzysiek był już pewien, że stało się coś poważnego.
-Monikę zabrali do szpitala, a nie chcę zabierać tam Franka- Artur był totalnie załamany.
-No dobra, przywieź ich, a będę mógł jechać z tobą?- Krzysiek przejął się losem swojej koleżanki.
-Jak chcesz. Dzięki, zaraz ich przywiozę- Artur odetchnął z ulgą, że nie musi brać syna do szpitala.

Mam nadzieję, że wam się podoba. Pozdrawiam was moi czytelnicy.

Załamka Moniki (Rozdział 2, część 4)

Monika z Krzyśkiem jedli obiad w stołówce:
-Monika, stało się coś? Po tym telefonie zrobiłaś się jakaś nerwowa- zapytał z troską kolega.
-Zgadnij, kto dzwonił- powiedziała Monika ze złością.
-Przeczucie mi podpowiada, że była to siostra Artura. Co tym razem się stało?- ciągnął dalej Krzysiek.
-Zwalił wszystko, co stało na stole na podłogę, bo chciał na obiad frytki, a Aga chciała zrobić coś innego- powiedziała Monika- Ja nie wiem co mam zrobić.
-Co moja droga, problemy wychowawcze?- wtrąciła się pani Zosia.
-Nawet pani nie wie jakie- Monika była totalnie załamana.
-Oj biedna ty moja- pani Zosia jej współczuła.
-Krzysiek, nie wiesz czy sierżant Drawska jest wolna?- zapytała Monika.
-A po co ci ona?- starszy posterunkowy zdziwił się pytaniem swojej koleżanki.
-Ja już dzisiaj nie jestem w stanie pracować, zapytam się komendanta czy dałby mi wolne na reszte dnia, bo już nie daje rady- powiedziała Monika i w tej chwili zadzwonił telefon
-Nie mów, że znowu Agnieszka?- widać było, że i on się tym trochę przejmuje.
-Nie, Artur całe szczęście- odetchnęła z ulgą- Hej, kochanie, co tam?
-Dzwoniłem do tej kliniki, za tydzień w środę mamy przyjechać do Austrii na rozmowę i wstępne badania. Więc bierz już sobie dzisiaj wolne na cały kolejny tydzień- poinformował swoją żonę.
-Przynajmniej ty jeden masz dzisiaj dla mnie jakieś dobre wieści- ucieszyła się na tą wiadomość Monika- Poprawiłeś mi humor tą wiadomością. Kochanie, muszę kończyć, bo miałam iść właśnie do komendanta. Kocham cię.
-Ja ciebie też, do zobaczenia w domu- Artur się pożegnał.
-No to teraz muszę iść do komendanta- westchnęła Monika.
-A co się stało?- przejął się Krzysiek.
-Spokojnie. Za tydzień jedziemy do Austrii- Monika była zadowolona.
-I zostawisz mnie samego?
-To znaczy mamy jechać na rozmowę i wstępne badania. Później pewnie wrócimy do Polski, a potem to nie wiem. Dobra, lecę do komendanta- powiedziała Monika.
-To będę czekał przed komendą- Krzysiek poszedł się ubrać, a Monika poszła do komendanta.
-Proszę wejść- powiedział inspektor Wysocki.
-Dzień dobry, panie komendancie. Mam pytanie- zaczęła Monika.
-A co ty taka smutna Kownacka? Mów co ci leży na sercu- komendant był bardzo miły.
-Potrzebuję wolnego na dwa tygodnie- przełamała się sierżant sztabowa.
-A można znać powód- zapytał się Wysocki.
-Musimy z mężem i synem jechać do Austrii. Pojawiła się szansa, że Franek będzie chodził- powiedziała Monika.
-No pewnie, a od kiedy chcesz iść na ten urlop?- zapytał.
-Od przyszłego poniedziałku. A i jest jeszcze jedna sprawa- dodała Monika.
-Tak?
-Czy mogłaby na patrol z Krzyśkiem pojechać sierżant Drawska, bo mam dzisiaj małe kłopoty z synem. Miałam kilka telefonów z domu i się boję co tam zastanę- powiedziała Monika.
-Skoro tak, no to możesz już dzisiaj iść do domu.
-Bardzo panu dziękuję. Do widzenia- powiedziała wdzięczna Monika. Kobieta poszła się przebrać. W tym samym momencie Krzysiek wyszedł przed komendę i zobaczył Agnieszkę wraz z Frankiem.
-Monika?- zadzwonił do koleżanki
-Tak Krzysiek?
-Nie zgadniesz kto jest przed komendą.
-Kto?
-Twój syn wraz z Agnieszką?- powiedział Krzysiek.
-Sami są?- zdziwiła się.
-Tak- oznajmił.
-No chyba żartujesz, zaraz tam będę- powiedziała zdenerwowana Monika i się rozłączyła.
-Dzień dobry panie Krzysztofie- powiedział Franek.
-Dzień dobry- Agnieszka się też przywitała.
-Cześć Franek, cześć Agnieszka- powiedział Krzysiek.
-Monika jest na komendzie?- zapytała się Agnieszka.
-Tak, zaraz ma tutaj przyjść- odpowiedział Krzysiek.
-Ok.
-Ma pan przy sobie broń- zapytał z ciekawością Franek.
-A mam, a co?
-Pokazałby mi pan? Mama za każdym razem jest już po pracy jak po nią przychodzimy- zapytał się chłopiec.
-Ale do ręki nie dostaniesz, bo to nie zabawka- uprzedził go.
-Dobrze- powiedział trochę zawiedziony Franek.
-Hej, a co wy tutaj robicie? Sami przyszliście?- Monika w duszy się ucieszyła, że przyszli pod komendę.
-Chcieliśmy ci niespodziankę zrobić, a i tak się nam w domu nudziło. No i Franek mnie o to poprosił- zaczęła się tłumaczyć Agnieszka, ale szybko zmieniła temat- A ty już skończyłaś pracę?- Aga była trochę zdziwiona, tym bardziej, że Krzysiek był w mundurze.
-Poprostu się źle czułam i poprosiłam komendanta, żeby pozwolił mi iść wcześniej do domu. To co, lecimy?
-Tak- Franek się ucieszył- A pójdziemy na frytki, Aga mi obiecała.
-Nie obiecałam ci- zaprzeczyła dziewczyna.
-Powiedziałaś, że pójdziemy- Franek zaczął znowu się awanturować.
-Powiedziałam, że może, a to robi dużą różnicę- Agnieszka zaczęła powoli wychodzić z równowagi.
-Dosyć- Monika powiedziała stanowczo- Albo się uspokoicie, albo oboje dostaniecie karę- kobieta musiała ich trochę postraszyć.
-No dobra mamo- Frankowi było trochę głupio.
-Ok Monika- jej było jeszcze bardziej głupio- Sorry, że tak wybuchłam.
-Dobra, dobra, porozmawiamy sobie w domu- powiedziała Monika, pożegnała się z kolegą i poszli do domu.

Awantura Franka (Rozdział 2, część 3)

Agnieszka z Frankiem oglądali film, kiedy Franek zgłodniał:
-Aga, zgłodniałem. Zjemy coś?- zapytał trochę nieśmiało Franek.
-A masz ochotę na budyń?- zapytała.
-Nie, mam ochotę na frytki- zaprotestował chłopiec.
-Ale nie ma frytek, nawet nie ma ziemniaków, żebym sama zrobiła- Aga próbowała przekonać Franka, żeby wymyślił coś innego- A może jajecznice?
-Nie, ja chcę Frytki- zdenerwowany Franek pociągnął za serwetkę i wszystko co znajdowało się na stole spadło na podłogę. Miska i szklanki się potukły, podłoga się cała kleiła od coli. Potłuczone szklanki i miska to pół biedy, ale na stole stał też porcelanowy półmisek, który Monika dostała od swojej babci, należał on do tego samego kompletu, co wcześniej potłuczona przez Franka cukiernica. Agnieszka złapała sié za głowę
-Franek, co ty zrobiłeś? Proszę, idź do swojego pokoju- Aga starała się zachować spokój i nie nakrzyczała na niego tylko go grzecznie poprosiła. Dziewczyna zaczęła wszystko zbierać. Elementy półmiska oddzieliła od miski, w której były chipsy i szklanek. Starła rozlaną colęi odkyrzyła resztę. Potem zadzwoniła do swojej bratowej.
-Cześć Monika- mówiła zapłakana Agnieszka.
-Boże, Aga, co się stało?- zapytała się załamana Monika.
-Franek chciał Frytki i tak się zdenerwował, że wszystko co było na stole wylądowało na podłodze- Agnieszka cały czas płakała.
-Ja pierdziele. Jeszcze pewnie powiesz, że ten półmisek się potukł- Monika już całkiem się załamała.
-A żebyś wiedziała.
-Agnieszka, tylko proszę cię nie płacz- Monika jednak starała się zachować zimną krew- Posprzątałaś to?
-Tak i zebrałam wszystkie elementy od półmiska- Agnieszka już się trochę uspokoiła, ale wciąż była zdenerwowana.
-Dobra, ja kończę, bo akurat mamy przesłuchanie, zadzwonię jak będę miała chwilę czasu- powiedziała Monika.
-Ok, pa- rozłączyła się.
Agnieszka się uspokoiła i poszła do pokoju Franka porozmawiać z nim na spokojnie. Chłopiec siedział przy biurku i płakał.
-Franek, czemu to zrobiłeś?- zaczęła rozmowę.
-Nie wiem- powiedział zapłakany syn Kownackich.
-Mam pomysł. Może pójdziemy na spacer?- zaproponowała. Wiedziała, że wtedy będzie większa szansa, że Franek czegoś nie zniszczy.
-Dobra, a pójdziemy na frytki?- zapytał z nadzieją Franek.
-Nie wiem, może, ale nie obiecuję- uprzedziła go Agnieszka.
-Ok- zgodził się.
Uszykowali się, wygramolili się z mieszkania i poszli na spacer.

Mam nadzieję, że podobają się wam moje opowiadania :)

Zwierzenia Moniki (rozdział 2, część 2)

Monika i Krzysiek patrolowali ulice Wrocławia:
-Dzwoniłaś do Agnieszki?- Krzysiek zapytał się Moniki.
-Tak, mam nadzieję, że Franek nie narozrabiał- powiedziała Monika- Ostatnio zachowuje się nie do poznania. Potukł mi pamiątkę po babci, bo kazaliśmy mu pójść spać. Mam nadzieję, że pod moją nieobecność nic się tam nie wydarzy. A właśnie, nie wiesz gdzie można kupić klej do porcelany?- Monika, zaczęła się zwierzać koledze.
-Daj to, ja ci to skleję, a i nie martw się zachowaniem Franka. To jest normalne u dzieci z sierocińca- zaczął ją pocieszać.
-Ale jak jeździliśmy do domu dziecka to się tak nie zachowywał, a teraz to poprostu masakra. Co chwile się awanturuje. Skonfliktował się ze wszystkimi na podwórku, zaczął rzucać kamieniami w ludzi. Ostatnio trafił faceta w ramię, dobrze, że nie w głowę, bo miałabym niemałe problemy- Monika kontynuowała swoje zwierzenia.
-Nie dziw się mu. W bidulu jest tak, że jeśli jesteś słabsza to masz przerąbane, musisz sama walczyć z silniejszymi. A pro po konfliktu ze wszystkimi ma podwórku, on jeździ na wózku. Inni się pewnie z niego śmieją. Trudne jest życie takich ludzi. Monika, tłumacz mu, że tak nie wolno, że z wami jest bezpieczny, nie musi się niczego bać- Krzysiek próbował wytłumaczyć jakoś zachowanie Franka.
-A myślisz, że nie próbowałam?- powiedziała załamana Monika.
-Tego wcale nie powiedziałem.
Wtedy odezwał się oficer dyżurny
-06 dla 00.
-Szóstka zgłaszam się- Krzysiek odpowiedział na wezwanie dyżurnego.
-Na Gabrieli Zapolskiej, przy teatrze jest bójka. Zgłasza to dyrektor teatru. Włączcie bomby i udajcie się tam.
-Jakieś szczegóły?- zapytał się Krzysiek.
-Wiem tylko tyle, że dwóch mężczyzn się pobiło.
-Przyjąłem, bez odbioru- Krzysiek odłożył radiostacje. Policjanci ruszyli na patrol.

wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 2, część 1(nie mam pomysłu na tytuł)

Monika wstała wcześnie rano, aby zdążyć się uszykować do pracy. Artur również się obudził. W czasie, kiedy jedli zaczęli rozmowę o leczeniu Franka:
-Artur, zadzwonisz dzisiaj do tej kliniki, bo nie wiem czy zdążę wrócić, a z resztą i tak nie znam niemieckiego?- zapytała się Monika.
-No jasne- powiedział mąż.
-Która godzina?
-7.30
-7.30? Ojejku, muszę już iść, bo komendant się wścieknie jak się spóźnię. Powiedz Agnieszce, że na śniadanie mają sobie zrobić parówki,  jak później będą głodni, to że w szufladzie ma budyń, albo jak nie będą chcieli budyniu, to niech usmaży jajka. Ja spadam- Monika dała całusa Arturowi i wyszła do pracy.
Artur poszedł do pokoju Franka i obudził swoją siostrę.
-Co Artur?- powiedziała zaspana Aga.
-Ja wychodzę do pracy. Na śniadanie ugrzejcie sobie parówki, a potem zrób budyń lub jajka smażone- powiedział Artur.
-A zostawiliście mi klucz?- zapytała się.
-Na stole w kuchni jest położony. Aga, tylko mi nie spać do południa- powiedział Artur.
-Dobra. Miłego dnia.
-Pa, jak Franek się obudzi, to ucałuj go ode mnie- pożegnał się Artur i też wyszedł do pracy. Aga położyła się spać, ale jej sen nie trwał długo, bo zaraz potem Franek się obudził.
-Cześć Aga- powiedział zaspany Franek.
-Hej, jak ci się spało- zapytała się.
-Dobrze, śniło mi się, że grałem z Tośkiem w piłkę nożną. Rodzice wyszli już do pracy?- zaczął opowiadać o swoim śnie, a potem się zapytał czy są jego rodzice.
-Tak, to co idziemy jeść śniadanie?- zaproponowała Aga.
-Jasnę, a co będziemy jeść?- zapytał się Franek.
-Parówki.
-Parówki? Nie chcę parówek.
-A co chcesz?
-Chipsy, nie będę jadł parówek- zaczął się awanturować.
-Chipsy na śniadanie? A może płatki z mlekiem, albo jajecznjce zjesz- zaproponowała Agnieszka.
-Nie, ja chcę chipsy- Franek zaczął walić w ścianę i krzyczeć. Agnieszka siadła bezradna na tapczanie obok Franka, wzięła go na kolana i zaczęła próbę przekonania go, że nie dostanie chipsów na śniadanie.
-Franek, rodzicom też się tak awanturujesz?- zaczęła łagodnie.
-Czasami- odpowiedział.
-Coś Ci to daje?- ciągnęła dalej.
-Nie- powiedział zawstydzony chłopiec.
-A teraz pójdziemy i zjesz grzecznie śniadanie, a jak nie to zadzwonię do taty- postraszyła go trochę.
-No dobra, a zjemy później chipsy?- Franek miał wielką ochotę na chipsy.
-Jak zjesz grzecznie śniadanie to tak- uspokoiła go.
-Super- ucieszył się Franek. W tej samej chwili zadzwonił telefon Agnieszki:
-Hej Monia- powiedziała.
-Hej, jak tam Franek?- zapytała się z troską.
-Mieliśmy mały problem, aby uzgodnić to co zjemy na śniadanie, ale udało się nam dogadać- Agnieszka nie chciała skarżyć na Franka.
-To dobrze, ja wrócę około 18.
-Nie martw się, damy sobie radę- uspokoiła Monikę Agnieszka.
-Ja kończę, pa- rozłączyła się Monika.

No to rozdział drugi już rozpoczęty :D

niedziela, 22 marca 2015

Niespodzianka (Rozdział 1, część 4)

Po pół godzinnej jeździe z Oławy do Wrocławia dotarli pod mieszkanie Krzyśka. Kiedy weszli na górę, Dorota powiedziała im, żeby się rozgościli
-Siemka Franek, fajnie, że jesteś, dostałem nową grę na konsole, chcesz zobaczyć?- ucieszył się Tosiek na widok kolegi.
-No pewnie- powiedział zadowolony Franek i chłopcy udali się do pokoju Tośka.
W tym samym czasie, w salonie:
-Krzysiek, to co to za niespodzianka?- Monika była bardzo niecierpliwa.
-Zamknijcie z Arturem oczy- powiedział Krzysiek i położył przed nimi los, na którym widniała wygrana- Już możecie otworzyć.
-Co to jest?- zapytał Artur.
-Los- powiedziała Dorota.
-Spójrzcie na wygraną- dodał Krzysiek.
-300 000 złotych?- zapytała z niedowierzaniem Monika.
-No tak. Pojutrze mają zrobić przelew.
-Ale jak to? Aż 300tys. złotych?- Monika była cały czas w szoku.
-No tak, nie widzisz?- zpytała Dorota.
-Artur, weź mnie uszczypnij- powiedziała policjantka do męża. Mąż oczywiście ją uszczypnął.
-Ała- krzyknęła kobieta.
-I co, teraz wierzysz?- zapytał Monikę.
-Tak.
-No to teraz, dzwoncie do tej kliniki w Austrii i umawiajcie się- powiedział Krzysiek.
-Ale jak to, już teraz?- powiedział Artut.
-A czemu nie?- zapytała się Dorota- Jest szansa, że Franek będzie chodził. Chyba zależy wam na jego szczęściu?
-I to nie wiesz jak.
-No, ale to jutro, bo do 17 można dzwonić- powiedział Artur.
Wtedy do salonu wpadli Franek i Tosiek.
-Mamo, jestem zmęczony- powiedział syn Moniki i Artura.
-Zaraz jedziemy do domu, możesz iść się ubierać, Aga pomożesz mu?- powiedziała Monika.
-Jasne- powiedziała Agnieszka i poszła z chłopakami.
-Cieszę się, że przyjechaliście- powiedział Krzysiek.
-Kiedy wpadniecie następnym razem?- zapytała Dorota.
-Jak będzie jakiś luźniejszy dzień, nie wiem. Teraz jeszcze Agnieszka przyjechała- powiedziała Monika.
-To do zobaczenia jutro w pracy- powiedział Krzysiek.
-Do jutra Krzysiek- pożegnała się Monika.
-Cześć- Artur również się pożegnał.
-Pa Franek.
-Pa Tosiek- chłopcy również się pożegnali. Kownaccy wsiedli do auta i pojechali do domu. Kiedy dotarli do domu, weszli do mieszkania, Franek od razu udał się do swojego pokoju i przebrał się w piżamy.
-Agnieszka, poczytasz mi na dobranoc- poprosił ją Franek.
-Z przyjemnąścią, tylko wezmę prysznic- powiedziała Agnieszka.
-Dobra- ucieszył się Franek. Monika i Artur w tym samym czasie zaczęli oglądać film.
-Ja już się umyłam, to co mam Ci poczytać?- zapytała Agnieszka wchodzc do pokoju Franka.
-Masz, chcę "Kota w butach"- Franek podał książkę Agnieszce.
Agnieszka zaczęła czytać. W końcu oboje zasnęli.
-Coś cicho jest u Franka- powiedział Artur do żony.
-Może poszli spać, pójdę sprawdzić- Monika udała się do pokoju swojego syna. Zobaczyła Agnieszkę i Franka, którzy spali. Przykryła ich i wróciła do pokoju.
-I co?
-Aga zasnęła obok Franka, ale nie chciałam już jej budzić- powiedziała Monika.
Małżeństwo oglądało jeszcze przez jakiś czas film, a później i oni poszli spać.

To koniec rozdziału pierwszego, wkrótce pojawi się drugi rozdział. Mam nadzieję, że się Wam podoba.

sobota, 14 marca 2015

Spacer (Rozdział 1, część 3)

Po obiedzie wszyscy wybrali się na spacer. Dorośli szli z tyłu, a Agnieszka z Frankiem z przodu.
-Franek, masz ochotę na lody?- zapytała Agnieszka- Tutaj jest dobra lodziarnia.
-Tak, uwielbiam lody- ucieszył się Franek.
-A jakie najbardziej?
-Truskawkowe, a ty Aga?
-A ja kokosowe- odparła Agnieszka.
-Fuuuj, kokosy. Nie nawidzę kokosów.
-A ja uwielbiam- powiedziała to Agnieszka i za chwilę zwróciła się do swojej mamy- Mamo, dasz pieniądze na lody?
-Poczekaj Agniecha, my też lubimy lody- odpowiedziała jej mama.
-Dobra- powiedziała z niechęcią.
-Monika, Artur, jakie chcecie lody?
-Ja poproszę waniliowe- powiedziała Monika.
-A ja tiramisu, Franek, a Ty jakie chcesz lody?- zapytał Artur.
-No jasne, że truskawkowe- odpowiedział.
Nagle ktoś zadzwonił do Moniki. Był to Krzysiek, jej kolega z pracy.
-Hej Monika- mówił zadowolony Krzysiek.
-Cześć, a ty co taki radosny?
-Mam dla ciebie niespodziankę.
-Jaką?
-To nie jest rozmowa na telefon. Może wpadniecie do nas?
-No mów do cholery.
-Przyjdźcie do nas- zaproponował Krzysiek.
-Ale nas nie ma w domu. Jesteśmy w Oławie u rodziców Artura- powiedziała Monika.
-To jak wrócicie to proszę przyjedźcie- nalegał Krzysiek.
-Dobra, jak Franek nie będzie zmęczony to przyjdziemy do was. Pa- powiedziała.
-To do zobaczenia- pożegnał się Krzysiek.
-Słuchaj, jak wrócimy do Wrocławia, to Krzysiek chciał, żebyśmy w trójkę do nich wpadli. Ma dla nas niespodziankę.
-Jaką?- zapytał zaskoczony mąż policjantki.
-Skąd mam wiedzieć? Nie chciał nic powiedzieć.- powiedziała Monika, zastanawiając się o co mogło mu chodzić.
-Słuchajcie, robi się chłodno, może będziemy po mału wracać- zaproponowała mama Artura.
-Dobry pomysł babciu. Jest mi już chłodno- powiedział Franek.
-A co ci mówiłam przed wyjściem Franek? Żebyś wziął bluzę, a ty stwierdziłeś, że nie będzie ci zimno- ochrzaniła go mama.
-No wiem- Franek przyznał jej racje.
Pół godziny później, pod domem rodziców Artura.
-Mamo, a czy Agnieszka może jechać z nami do Wrocławia?- zapytał się Franek.
-Jak dla mnie może jechać, ale nie wiem czy Agnieszka chce- odpowiedziała mu Monika.
-Agnieszka, jedziesz z nami?- zwrócił się Franek do Agnieszki.
-Mogę jechać, ale poczekajcie chwilę, bo muszę wziąć kilka rzeczy- powiedziała.
Agnieszka spakowała to, co najważniejsze, wsiedli do auta i wyruszyli w drogę do Wrocławia.
-Gdzie dzwonisz?- zapytał Monikę mąż.
-Do Krzyśka- odpowiedziała mu- O, hej Krzysiek, my za około pół godziny przyjedziemy- powiedziała do Krzyśka.
-Ok.
-A, słuchaj, jest jeszcze jedna sprawa. Czy nie sprawi wam to problemu jak będzie jeszcze siostra Artura, bo Franek chciał, żeby z nami przyjechała?
-No pewnie, że nie będzie to żaden problem- powiedział kolega Moniki.
-Ok, to do zobaczenia- pożegnała się Monika.
-No to, pa.

Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na kolejną część, ale szkolne obowiązki nie pozwoliły mi na to, żeby to szybciej dodać. Mam nadzieję, że wam się spodoba ta część opowiadania.

piątek, 13 marca 2015

Rozmowa na temat leczenia Franka (Rozdział 1, część 2)

-No to jesteśmy na miejscu- zakomunikował Artur.
Przed domem na Monikę, Artura i Franka czekali rodzice Artura oraz jego młodsza siostra Agnieszka.
Wszyscy wysiedli z samochodu i zaczęli się witać.
-Franek, to jest właśnie Agnieszka, moja siostra- Artur przedstawił swoją siostrę Frankowi, ponieważ nie mieli okazji się poznać.
-Cześć Franek- przywitała się Aga.
-Cześć- odpowiedział Franek.
-Aga, weź Franka do ogrodu, chcemy porozmawiać z rodzicami na osobności- policjantka poprosiła siostrę Artura.
-Z miłą checią. Franek, lubisz maliny?
-Tak- powiedział Franek.
-To idziemy pozbierać maliny- powiedziała i po chwili byli już w ogrodzie. Kiedy Agnieszka z Frankiem zbierali maliny, Monika i Artur zaczęli rozmowę z rodzicami.
-Jak tam wyniki Franka?- zapytała teściowa Moniki.
-Jest szansa, że młody będzie chodził- powiedziała Monika.
-No to super- ucieszyła się babcia Franka.
-Ale to nie jest takie proste mamo- wtrącił Artur- Franek musi przejść operację, a później czeka go długa rehabilitacja.
-A znaleźliście już klinikę, która się tego podejmie?- zapytał ojciec Artura.
-Tak, tylko to kosztuje aż 200tyś. złotych- Monika ostudziła entuzjazm swoich teściów.
-Ile?- powiedziała zdziwiona teściowa
-Właśnie tyle- rzekł Artur.
-A może by zorganizować jakąś akcje charytatywną?- zaproponował ojciec Artura.
-No niby tak, sami nie wiemy co robić, bardzo chcemy, żeby Franek chodził. Już nawet mój kolega z pracy Krzysiek staje na głowie skąd by wziąć pieniądze. Codziennie po pracy kupuje jednego losa z nadzieją, że uda się coś wygrać- powiedziała Monika.
-No właśnie, a pro po twojej pracy, Monia,  gdyby tak komenda jakiś festyn zorganizowała?- podrzucił pomysł teść Moniki.
-To jest jakiś pomysł- wtrąciła Agnieszka, która weszła akurat do domu- Można byłoby jeszcze u mnie w szkole zorganizować taki festyn.
-A ty skąd wiesz o czym rozmawiamy? Podsłuchiwałaś?- zapytała się jej mama.
-Nie, tylko wczoraj Monika rozmawiała ze mną o tym przez telefon- Agnieszce udało się wytłumaczyć.
-To nie głupi pomysł z tymi festynami, zastanówcie się- zachęcał ojciec Agnieszki i Artura.
-Mogę w poniedziałek iść do mojej wychowawczyni i porozmawiać z nią o tym. Powinna się zgodzić.
-To ja pójdę do komendanta- Monice spodobał się najwyraźniej pomysł z festynem.
-Aga, a gdzie Franek?- zapytał Artur.
-W ogrodzie, je maliny.
-Słuchajcie, bo rosół jest już gotowy. Może jak zjemy obiad to pójdziemy na spacer?- babcia Franka przerwała rozmyślania jak zorganizować pieniądze na leczenie jej wnuka i zaproponowała spacer po obiedzie.
-Dobry pomysł Halina- powiedział jej mąż.
-Aga, idź po Franka- powiedziała mama.
-Franek, rosół gotowy- krzyknęła do Franka Agnieszka idąc w jego stronę. Gdy do niego podeszła zaczęła się śmiać. Franek miał całą czerwoną buzię od malin- Ale najpierw to musisz iść do łazienki umyć buzię, bo jesteś cały w malinach- powiedziała to i wzięła go do łazienki. Kiedy wszyscy siedzieli już przy stole, mama Artura przyniosła gorący rosół, nalała każdemu i zaczęła się rozmowa:
-Mamo, a czy Agnieszka będzie mogła do nas przyjechać i posiedzieć ze mną jak będziecie w pracy?- zapytał Franek.
-Nie wiem, co na to Agnieszka.
-Aga, proszę, proszę, proszę- błagał ją bratanek.
-No pewnie, z miłą chęcią popilnuje Franka- zgdodziła się Agnieszka.
-A dasz radę sama?- zapytała mama.
-No raczej, nie mam pięciu lat.
-Super- ucieszył się Franek na wieść o tym, że będzie mógł spędzić dzień z Agnieszką. Aga też była zadowolona, za każdym razem, kiedy jej mama jeździła do Franka, żeby go popilnować, ona musiała iść do szkoły, ale teraz miała wolne dni, ponieważ licealiści pisali jakieś ważne sprawdziany, więc mogła z nim spędzić trochę czasu.

Dalsza część nastąpi jak będę miała trochę czasu. Pozdrawiam wszystkich czytających mojego bloga.

Poranek u Kownackich oraz podróż do rodziców Artuta (Rozdział 1, część 1)

Rano, niedziela, w domu u Kownackich, oboje są w łóżku.
-Monia, wstawaj- Artur próbował delikatnie obudzić swoją żonę.
-Która godzina?- zapytała Monika.
-Dziewiąta- odpowiedział jej mąż.
-Franek jeszcze śpi?
-Tak, pamiętasz, że dzisiaj jedziemy do moich rodziców?- powiedział Artur.
-To dzisiaj?- spytała ze zdziwieniem Monika- Na śmierć zapomniałam o tym.
-Poczekamy jak Franek się obudzi, zjemy śniadanie, uszykujemy się i jedziemy.
-A podjedziemy na chwile na komendę? Muszę coś komendantowi podrzucić.
-Monia, daj sobie spokój dzisiaj, mamy sobotę- doradził jej mąż.
-W sumie masz racje, dam mu to w poniedziałek- sierżant przyznała racje Arturowi.
Monika i Artur leżeli tak jeszcze z pół godziny dopóki Franek nie obudził się z płaczem. Małżeństwo szybko poszło do pokoju chłopca.
-Franuś, co się stało?- zapytała przejęta mama.
-Śniło mi się, że oddaliście mnie do domu dziecka, bo się ze mną męczyliście- mówił zapłakany syn Kownackich.
-Franek, nigdy cię nie oddamy. Jesteś dla nas oczkiem w głowie. Kochamy cię ponad wszystko, zrobimy wszystko, abyś był szczęśliwy- Artur próbował uspokoić zapłakanego Franka.
-Nigdy mnie nie oddacie?- sen nie dawał chłopcu spokoju.
-Nigdy- powiedziała Monika i cała trójka się przytuliła.
-Franek, mamy z mamą dla ciebie niespodziankę- Artur chciał, aby Franek zapomniał o nieprzyjemnym śnie- jedziemy dzisiaj do babci.
-Na prawdę?- zapytał ucieszony Franek na wieść, że pojedzie do babci. -Tato, a ty masz jakieś rodzeństwo?
-Mam, młodszego brata i siostrę.
-A jak mają na imię i ile mają lat?- dopytywał Franek.
-Mój brat ma na imię Rafał i ma 30 lat, a moja siostra ma na imię Agnieszka i ma 16 lat.
-To ty jesteś najstarszy tato?- Franek był bardzo dociekliwy.
-Tak- odpowiedział mu ojciec.
-A ty mamo? Masz jakieś rodzeństwo?
-Nie, ale mam dużo kuzynek. Może w czasie podróży ci opowiem, bo czas już jeść śniadanie i szykować się do wyjazdu- zaproponowała Monika.
-Świetny pomysł mamo!- powiedział uradowany Franek.
-To idziemy jeść śniadanie- oświadczył Artur.
Kiedy już zjedli, uszykowali się, zapakowali się do samochodu i wyruszyli w drogę. Franek natychmiast zaczął rozmowę:
-Mamo, opowiesz mi o swoich kuzynkach?
-Ok. No to takich najbliższych kuzynek mam 5 i do tego 2 kuzynów, których traktuje jak moje rodzeństwo. Nigdy nie miałam ani brata, ani siostry, chociaż zawsze chciałam mieć.
-Mi się marzy starsza siostra, która mogłaby się mną opiekować, bawić się ze mną, opowiadać bajki na dobranoc- rozmarzył się siedmiolatek, a małżeństwo spojrzało się na siebie i oboje się uśmiechnęli- A czy te twoje kuzynki i ci kuzyni mają jakieś dzieci?- Franek przerwał chwilową ciszę.
-Dwie moje kuzynki Magda i Ania mają synów.
-A są starsi czy młodsi ode mnie?
-Magda ma syna Wojtka , który ma 9 lat, a syn Ani Kuba ma 14.
-A odwiedzimy ich kiedyś?- zapytał się Franek.
-Zadzwonię, w któryś dzień do Magdy i Ani, i się wszyscy spotkamy- zaproponowała Monika.
-Super mamo!

Mam nadzieje, że się podobało. Opowiadanie miało być dłuższe, ale postanowiłam je rozdzielić na kilka części.

Witam

Mam na imię Karolina. Bardzo uwielbiam postać Moniki Kownackiej z serialu "Policjantki i policjanci". Będę wymyślać opowiadania dotyczące jej osoby. Zapraszam do czytania bloga. :)