Kiedy weszli do domu panowała cisza. Monika poszła zjeść, to co było, Agnieszka poszła do salonu i się położyła na sofie, a Franek zajął się kolorowaniem. Kiedy Monika zjadła, również udała się do salonu i zawołała Franka:
-Chyba musimy sobie porozmawiać- zaczęła Monika- Franek, wytłumacz mi, dlaczego zwaliłeś wszystko ze stołu?
-Bo Agnieszka nie chciała zrobić mi frytek na obiad- tłumaczył się Franek.
-Ale to nie oznacza, że masz wszystko rozwalać. Tak nie można robić- Monika zaczeła tłumaczyć Frankowi- Jeżeli Aga powiedziała, że nie będzie frytek, to nie będzie. Ja jej kazałam zrobić jajecznice albo budyń.
-Ale czemu?- Franek próbował dyskutować.
-Bo frytki są niezdrowe. A o co chodziło ci z tym śniadaniem?- Monika chciała wrócić jeszcze do porannej rozmowy.
-A to nic takiego, naprawdę Monika- Aga nie chciała drążyć dziury w całym.
-Ok, a teraz proszę mi wytłumaczyć kłótnię przed komendą- powiedziała Monika.
-To przez nią, obiecała mi, że pójdziemy na frytki- Franek próbował zwalić całą winę na siostrę swojego taty.
-Powiedziałam, że może- Aga chciała być łagodna, bo wiedziała, że nie powinna krzyczeć na Franka, ale było jej trudno.
-A gdzie mój półmisek?- Monika udawała zdziwioną, bo i tak znała prawdę.
-No...no...to znaczy ja nie chciałem mamo, poprostu tak wyszło. Zdenerwowałem się i pociągnąłem za serwetkę. Nie wiedziałem, że to spadnie- Franek się rozpłakał. Wtedy do domu wszedł Artur:
-A co tu się dzieje?- mąż Moniki był bardzo zdziwiony.
-Aga, weź Franka i idźcie do jego pokoju, chcę porozmawiać z Arturem w cztery oczy- kazała wyjść im z salonu.
-Stało się coś kochanie?- zapytał mąż, widząc, że Monika nie jest w nastroju.
-Dzisiaj stukł półmisek ten porcelanowy i pokłócił się z Agą, bo nie miała zamiaru robić frytek- Monika zaczynała płakać.
-Nie rozklejaj mi się tylko teraz Monika, nie możemy mu okazywać tego, że nie dajemy sobie z nim rady- próbował jakoś dodać otuchy swojej żonie.
-Ale nie sądziłam, że to takie trudne. On nie był wcześniej taki- Monika co raz bardziej się rozklejała.
-Też to zauważyłem, ale Franek musi przyzwyczaić się do nowej sytuacji- Artur cały czas cierpliwie tłumaczył Monice.
-Artur, możemy tą rozmowę dokończyć jutro rano?- Monika już całkiem płakała i nie miała ochoty na rozmowę- Proszę, zostaw mnie samą.
-Dobra, jak chcesz. Ja idę do sypialni- powiedział Arur i wyszedł z salonu.
Kiedy Artur był już w sypialni, Monika wstała, podeszła do barku i wyciągnęła butelkę z winem oraz lampkę. Usiadła na sofie i kiedy miała nalać wina do kieliszka, zdecydowała, że wypije z butelki. Jak już skończyła, wstała, żeby iść do sypialni, ale była na tyle pijana, że się przewróciła. Hałas obudził wszystkich. Pierwszy w salonie pojawił się Artur.
-Halo, Monika, słyszysz mnie?- Mężczyzna próbował ją obudzić, ale to nic nie dało.
-Boże, Artur, co się stało?- zapytała się przerażona Agnieszka.
Artur spojrzał na stół i tylko zwrokiem pokazał na butelkę po winie. Zaraz potem chwycił za telefon i zadzwonił na pogotowie.
-Mamo, tato!- Franek też słyszał upadek Moniki, ale wtedy jeszcze nic nie wiedział.
-Aga, idź do Franka i spróbuj go uśpić- Artur się cały trząsł.
-Ok- powiedziała zdenerwowana Agnieszka.
-Stało się coś?- zapytał zaspany Franek.
-Nic takiego, śpij młody- powiedziała głaskając Franka po głowie. Chłopiec szybko zasnął. Wkrótce przyjechała karetka. Franek obudził się już na dobre jak usłyszał hałasy. Wygramolił się z łóżka i usiadł na wózku. Udał się do salonu, żeby zobaczyć co się dzieje.Aga jak tylko zobaczyła Franka, szybko chwyciła za butelkę i wyrzuciła ją do kosza, aby Franek nie widział, że Monika się upiła
-Co się stało mamie?- Franek miał łzy w oczach jak tylko ujrzał, że Monika jest wynoszona na noszach.
-Pewnie musiało się jej zakręcić w głowie i się przewróciła- Artur starał się ukryć fakt, że Monika była pijana.
-Ale nie będzie nic mamie?- Franek bardzo się tym przejął.
-Miejmy nadzieje, że nie-Artur próbował go jakoś pocieszyć.
-Jedzie pan z nami?- zapytał się ratownik.
-Nie, sam przyjadę. Muszę załatwić opiekę dla dzieciaków, tylko gdzie ją zabieracie?
-Do szpitala na Traugutta- odpowiedział ratownik.
Artur nie wiedział kogo poprosić o opiekę nad Frankiem w szczególności. Wziął wtedy telefon Moniki i zadzwonił do Krzyśka
-Monika, ty wiesz, która jest godzina?- mimo późnej godziny, Krzysiek odebrał telefon.
-Cześć Krzysiek, to ja, Artur, przepraszam, że cię obudziłem, ale mam pilną sprawę- mówił zdenerwowany Artur.
-Co się stało?- Krzysiek wyczuł, że jest coś nie tak.
-Mogę do was przywieźć Franka i Agnieszkę? Głównie chodzi mi o Franka- zapytał się.
-A dlaczego?- Krzysiek był już pewien, że stało się coś poważnego.
-Monikę zabrali do szpitala, a nie chcę zabierać tam Franka- Artur był totalnie załamany.
-No dobra, przywieź ich, a będę mógł jechać z tobą?- Krzysiek przejął się losem swojej koleżanki.
-Jak chcesz. Dzięki, zaraz ich przywiozę- Artur odetchnął z ulgą, że nie musi brać syna do szpitala.
Mam nadzieję, że wam się podoba. Pozdrawiam was moi czytelnicy.
Świetny rozdział! Bardzo podoba mi się twój blog. Nie będę zawsze komentować, ale chcę, żebyś wiedziała, że czytam. A fabuła zaczyna się rozrastać! Świetnie!
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę, Nadia
Dziękuję :*
UsuńŚwietny rozdział!Czytam codziennie. Gratuluję pomysłowości.
OdpowiedzUsuń