niedziela, 16 sierpnia 2015

II.6 Rewal, list

Rano Monika wstała jak zwykle do pracy. Była trochę obolała, bo spała na kanapie. Kiedy spojrzała na telefon, zobaczyła, że ma nieodebraną wiadomość od komendanta. Postanowiła ją odczytać.
Brzmiała ona następująco: "Monika, masz wolne na ten piątek i poniedziałek. Życzę udanego wypoczynku. Pozdrawiam, komendant" Monika się zdziwiła o jaki wypoczynek chodzi i dlaczego Wysocki daje jej wolne. Zaczęła przeglądać wiadomości wstecz. Przed sms-em od Wysockiego był wysłany z jej telefonu, tylko ona nie przypominała sobie, żeby prosiła Wysockiego o wolne. Po chwili obudził się jej mąż.
-Widzę, że już wstałaś- powiedział do Moniki i chciał ją pocałować, ale ona się odsunęła i pokazała mu telefon.
-Co to ma być?- zapytała ze złością.
-Miałem ci wczoraj powiedzieć, ale zasnęłaś, a tak słodko spałaś. Jedziemy do Rewala Moniś, tylko we dwoje- Monice zrobiło się miło. Monika pocałowała swojego męża. Widać było, że się stara. Nie chciał stracić szansy, którą dostał od swojej żony.
-A z kim zostawimy Franka?
-Jak spałaś dzwoniła Ola Wysocka i wtedy ją poprosiłem, bo mówiła, że jeśli będziemy chcieli z kimś zostawić Franka, to ona z chęcią z nim zostanie- powiedział, bawiąc się blond włosami Moniki. Monika się uśmiechnęła i poszła pakować swoje rzeczy i rzeczy Franka. Artur był już spakowany. Gdy skończyła, obudziła Franka na śniadanie. Kiedy zjedli, ubrali się i Monika zadzwoniła do Oli czy nie śpi. Jak już dogadali szczegóły, zapakowali walizki do auta i pojechali pod blok posterunkowej, która już na nich czekała. Monika dała jej torbę Franka, wyjaśniła co i jak, pożegnała się z synem oraz koleżanką i wyruszyli w podróż do Rewala. Podróż trwała 7 godzin. Zmęczeni dojechali na miejsce. Zameldowali się i udali się do swojego pokoju. Był to piękny apartament z dużym, małżeńskim łożem. Jedno okno z pokoju wychodziło na amfiteatr, a z kolei z tarasu było widać morze. Oboje się na nim położyli. Gdy już odpoczeli udali się na spacer po mieście. Pod koniec września nie było tłumów, ale i tak było pięknie. Różnokolorowe liście leżały na chodnikach, a oni szli i zachowywali się jak para nastolatków, a nie małżeństwo z piętnastoletnim stażem. Gdy ogarnęli miasto wrócili do pokoju. Przebrali się w stroje kąpielowe i poszli na basen. Około 21 wrócili do pokoju. Monika szybko zasnęła, Artur z resztą też.
Obudzili się rano około 9. Pogoda była sprzyjająca na spacer po plaży. Postanowili, że przejdą się do Niechorza, a potem do Trzęsacza i jak im starczy sił do Pustkowa. Udało im zaliczyć się wszystkie miejscowości, jakie planowali. Gdy wrócili, Artur wziął koc i zabrał Monikę na plażę. Poszli oglądać zachód słońca. Był prześliczny. Monika nie pamiętała, kiedy ostatni raz spędziła tak czas z Arturem. Gdy zrobiło się chłodno, postanowili pójść do pizzeri, która znajdowała się nie daleko ich hotelu. Potem Artur i Monika kupili lampion. Zeszli na plażę i go wypuścili. Każde pomyślało życzenie z nadzieją, że się kiedyś spełni. Patrzyli jak lampion znika w oddali. Po tym wszystkim wrócili do pokoju. Gdy tylko weszli, Artur zaczął śpiągać ubrania z Moniki. Najpierw zdjął jej płaszczyk, potem białą bluzeczkę, następnie spodnie i resztę, którą miała na sobie. Monika się wahała, ale tak jej się to podobało, że nie miała zamiaru protestować. Artur zrzucił z siebie ubrania i poszli oboje do łóżka. Po miłych chwilach poszli spać. W końcu jutro musieli wracać.
Następnego dnia wstali o 9.30. Zapomnieli nastawić budzika, a o 10 musieli już oddać klucz. Szybko się ogarnęli, spakowali szybko, sprawdzili czy niczego nie zapomnieli i poszli oddać klucz. Zapakowali torby do auta i poszli jeszcze do centrum miasta kupić coś Frankowi i Oli. Gdy już mieli wszystko wyruszyli w stronę Wrocławia. Po ponad ośmiu godzinach dotarli na miejsce. Pojechali po swojego syna do Oli, ale jej nie było. Monika skontaktowała się z koleżanką i dowiedziała się, że są w zoo, a potem Ola przywiezie Franka do nich. Kownackim nie zostało nic innego, jak wrócić do domu. Po drodze wstąpili do supermarketu na drobne zakupy. Około 19 byli w domu. Monika z przyzwyczajenia sprawdziła skrzynkę na listy. Zaczęła je przeglądać, wszędzie były rachunki, ale nagle trafiła na dziwną kopertę, bo było tylko jej imię i nazwisko. Otworzyła i zaczęła czytać...

Wiem, zabijecie mnie, ale sporo opowiadań pisałam do końca, to teraz sobie mogę pozwolić na takie coś. Kolejne opowiadanie jutro około 12 (mam taką nadzieję).

2 komentarze:

  1. Super opowiadanie cieszę się zże teraz szybko dodajesz opowiadanie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny blog, chociaż odkryłam go dopiero teraz, no ale cóż nad robię zaległości w komentowaniu u Ciebie :) Cieszę się, że będą tak często te opowiadania. Czekam na next.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń