poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Miły poranek, bójka, Artur na policji

Monika z Arturem obudzili się wtuleni w siebie. Patrzyli sobie w oczy.
-Nie pamiętam, kiedy ostatni raz spędziliśmy tak noc- zaśmiała się Monika.
-Ja też nie- przyznał jej rację Artur- A co byś powiedziała, gdybym zrobił śniadanie?
-Ok, ale mają być naleśniki z bitą śmietaną i truskawkami- powiedziała Monika.
-Aż taka głodna jesteś?
-Przypomnę ci, że muszę jeść za dwóch- zażartowała.
-No, ale to mała kruszynka. Już zaczynam się bać, jak ta kruszynka podrośnie- Artur uśmiechnął się i pocałował  swoją żonę.
Artur poszedł robić śniadanie, a Monika budzić Franka. Kiedy zjedli, Artur postanowił, że pojedzie na zakupy.
***
Pod supermarketem
Artur właśnie wysiadał z auta, kiedy podszedł do niego Zenon Kwiatkowski, biologiczny ojciec Franka.
-Co pan znowu chce?- zapytał od niechcenia.
-To co, zdecydowaliście się na to 50000 złotych, czy nie?
-Nic pan od nas nie dostanie.
-Jeszcze zobaczymy, jak Franek się wszystkim dowie.
-Na pewno nie- Artur rzucił się na niego z pięściami. Uderzył  faceta tak mocno, że poleciała mu krew z nosa. Obaj zaczęli się szarpać. Po chwili przysięgł ochroniarz i próbował ich rozdzielić, ale to na nic. Artur był  na tyle zdenerwowany na Zenona, że nikt nie był  w stanie go uspokoić. W końcu ochroniarz zadzwonił po policję. Radiowóz przyjechał po kilku minutach. Policjanci szybko wysiedli z radiowozu.
-Aspirant Mikołaj Białach, starszy posterunkowy Krzysztof Zapała, co tu się dzieje?- powiedział Mikołaj i jak najszybciej policjanci przystąpili do rozdzielenia mężczyzn. Mikołaj nie wiedział, że to mąż Moniki, ale że Zenon miał rozwalony nos, założył Arturowi kajdanki.
-Pojedziemy na komendę, ale najpierw zdzwonimy po pogotowie- powiedział Mikołaj.
-Artur co ci strzeliło do głowy go bić?- Krzysiek od razu zapytał.
-To wy się znacie?- Mikołaj się zdziwił.
-Przecież to mąż Moniki.
-Kownackiej?- Mikołaj był zaskoczony.
-Tak- odpowiedział Krzysiek. Nie był zadowolony, że będzie musiał przesłuchiwać Artura. Po 15 minutach przyjechała karetka, która zabrała do szpitala. Oni jeszcze chwile stali i rozmawiali z ochroniarzem. Gdy skończyli, Krzysiek zwrócił się do Artura:
-Daj mi kluczyki od auta.
-Ale dlaczego?
-Zaprowadzę wasze auto pod blok- powiedział Krzysiek
-A nie mogę sam?- był zdziwiony.
-A ty myślałeś, że będziesz ulgowo traktowany, bo jesteś mężem policjantki?- zaśmiał się Mikołaj.
-A nie?- zapytał się głupio.
-Daj te klucze i nie marudź- Krzysiek zaczął się po mału denerwować.
Artur nie protestował, tylko dał mu kluczyki. Krzysiek pojechał autem Kownackich, a Mikołaj z Arturem radiowozem w stronę domu Artura.
***
Po 15 minutach byli na miejscu. Krzysiek przyjechał chwilę przed Mikołajem i Arturem. Krzysztof zaniósł Monice klucze, a oni czekali na niego.
***
W mieszkaniu u Moniki
-Krzysiek? Co ty tu robisz?- Monika była zdziwiona, widząc swojego kolegę.
-Masz- Krzysiek wręczył Monice klucze do auta.
-Skąd je masz?- Monika co raz bardziej zaczęła się dziwić.
-Musieliśmy zabrać auto z parkingu, a żeby Artur nam nie nawiał, ja jechałem waszym samochodem- powiedział Krzysiek.
-Coś przeskrobał?- zapytała się Monika.
-Tak, pobił jakiegoś faceta- Monika jak to usłyszała, nie mogła uwierzyć.
-Jakiego faceta?
-Zenona Kwiatkowskiego.
-Widać należało się gnojowi- Monika się uśmiechnęła.
-Tylko facet ma rozwalony nos.
-On nam może uprzykrzać życie. Moim zdaniem dobrze zrobił- Monika broniła Artura, ale i tak wiedziała, że źle zrobił.
-Ale kto to jest?- zapytał Krzysiek, zaskoczony reakcją Moniki. Monika wypchnęła Krzyśka na klatkę i przymknęła drzwi, żeby Franek nie słyszał ich rozmowy.
-To biologiczny ojciec Franka. Szantażuje nas od jakiegoś czasu. Nie dziwię się wcale Arturowi, że mu przyłożył. Pewnie puściły mu nerwy- tłumaczyła jego zachowanie.
-No, teraz wszystko rozumiem, ale czemu mi nie powiedziałaś nic wcześniej?
-Nie wiem, nie było okazji.
-Dobra, ja zmykam do chłopaków i jedziemy na komendę. Zadzwonię do ciebie, jak będzie coś wiadomo. Pa- powiedział Krzysiek, pożegnał się i wyszedł.
***
Na komendzie
Krzyśkowi trudno było przesłuchiwać Artura, dlatego on poszedł napisać notatkę, przesłuchanie prowadził sam Białach. Najpierw spisał jego dane, a potem zaczął zadawać pytania.
-To dlaczego doszło do tej bójki?- zadał pierwsze pytanie.
-Bo mnie szantażował. Zażądał 50000 złotych, bo inaczej namiesza Frankowi w głowie- powiedział Artur.
-A Franek to wasz adoptowany syn?- zapytał się, mimo tego że się domyślał, bo Monika kiedyś coś wspominała.
-Tak, a ten Zenon Kwiatkowski to jego biologiczny ojciec- te słowa potwierdziły podejrzenie Mikołaja.
-To czemu nie powiadomiliście nas o szantażu?- Mikołaj się zastanawiał.
-Po pierwsze nie mieliśmy czasu, a po drugie to niedawno wróciliśmy do Polski.
-A od czego to się wszystko zaczęło?- Mikołaj był dociekliwy. Chciał, aby zeznania były jak najbardziej szczegółowe.
-Pierwszy raz Monika go spotkała, jak wróciliśmy ze szpitala, ale ona go spławiła. Tego samego dnia pojechała na komendę. Musiał ją śledzić, bo znowu zaczął ją zagadywać. Później my pojechaliśmy do Austrii, ale moja mama coś wspominała, że się kręcił koło naszego bloku. Wczoraj też się zjawił, jak tylko wróciliśmy, ale ja go olałem i poszedłem do domu. No i dziś zjawił się pod tym supermarketem i znowu żądał pieniędzy. No i mu przyłożyłem- opowiedział.
-No dobra, przyjmę to, jako zgłoszenie o szantażu, ale od kary i tak się nie wymigasz- powiedział Mikołaj.
-Ok, poniosę wszystkie konsekwencje. Ile mi za to grozi?- zapytał Artur.
-Co najwyżej grzywna, ale i tak, zostajesz zatrzymany na 48 godzin- uposkoił go tym.
-Ok, a co z tym Zenonem?
-Na razie jest na SORze wrocławskim, ale on za szantaż też odpowie. Chodź, zaprowadzę cię na dołek- powiedział i tak też uczynił. Gdy weszli do Kobielaka i Mikołaj pokazał mu papiery, profos nie mógł powstrzymać się od złośliwego komentarza.
-Kownacki? Nie wiedziałem, że rodzina policjantki pakuje się w kłopoty.
-Spokojnie Adam. To tylko bójka, z resztą został sprowokowany, a to że przywolił facetowi w nos to inna bajka- Mikołaj przywołał go do porządku. Nie lubił jego docinek w stronę zatrzymanych.
-No dobra- Kobielak odpuścił. Przystąpił do odpowiednich procedur, po czym zaprowadził go do aresztu.
***
U Moniki w domu
-Kiedy tata wróci?- zapytał Franek.
-Tato musiał pojechać do pracy. A ja muszę mu zawieź kilka rzeczy, bo musi pojechać do Warszawy- Monice nic innego nie przychodziło do głowy. Tylko teraz zastanawiała się co zrobi z Frankiem. Po chwili przypomniała sobie, że jest umówiona ze swoją przyjaciółką Julią, która jest adwokatem. Chciała się dowiedzieć, co zrobić w sprawie biologicznego ojca jej syna. Wpadła na pomysł, że zawiezie go do niej, pojedzie na komendę i przyjedzie do niej. Nie chciała tracić czasu, dlatego też spakowała potrzebne rzeczy Arturowi. Frankowi powiedziała, że zawiezie go teraz do swojej koleżanki, zawiezie jego tacie rzeczy do "pracy" i wróci. Jak powiedziała, tak też uczyniła. Zawiozła syna do Julii i pojechała na komendę. Gdy wysiadała z samochodu, przed komendą stał Wysocki. Jeszcze jego tu brakowało- pomyślała. Wyjęła torbę Artura z bagażnika i udała się w stronę drzwi. Próbowała udawać, że go nie widzi, ale na nic się to zdało.
-Monika!- zawołał ją do siebie komendant. Chciał się zapytać o Artura. Teraz nie miała wyjścia, musiała do niego podejść.
-Dzień dobry- powiedziała, ale takim głosem, że komendant widział, że nie ma ochoty rozmawiać o mężu, dlatego poatanowił, że zacznie rozmowę od innego tematu niż planował.
-Jak tam Franek?- zapytał.
-Jakoś sobie radzi.
-Jakoś?
-Przepraszam, ale nie mam humoru- powiedziała Monika. Wcześniej śmiała się nawet z tej sytuacji, ale gdy przyjechała na komendę poczuła lekkie upokorzenie przed kolegami z pracy.
-Chodzi o Artura?
-No a kogo? Rzuca się na faceta, rozwala mu nos- powiedziała wściekła.
-Ale przecież wiesz, że w najgorszym przypadku dostanie grzywnę.
-Ale to nie o to chodzi.
-Dobra, widzę, że nie chcesz rozmawiać, idź i daj mu te rzeczy, i jedź na jakieś zakupy. Mojej Olce zawsze to poprawia humor- Monika na te słowa przynajmniej się uśmiechnęła delikatnie.
-A mógłby pan dać mu te rzeczy?- Monika trochę wstydziła się wchodzić na komendę.
-Jak nie chcesz z nim rozmawiać, to daj tą torbę. Zaniosę mu- komendant wziął torbę od Moniki.
-Dziękuję- uśmiechnęła się. Wysocki zawsze trzymał fason.
-Nie ma problemu, leć do syna i idź na te zakupy- Wysocki poprawił jej tym humor.
-Do widzenia- pożegnała się i pojechała do swojej koleżanki.
***
U Julii
-Cześć Monika, już jesteś?- przywitała ją koleżanka.
-Tak. Gdzie Franek?
-Siedzi w kuchni i ugniata ciasto na jabłecznik. Co ty taka smutna? Martwisz się wyjazdem Artura do Warszawy?- Monika nic jej nie mówiła, dlatego była zaskoczona tym pytaniem, ale po chwili zrozumiała, że to Franek musiał jej powiedzieć o tym wyjeździe.
-On wcale nie jedzie do Warszawy- Monika powiedziała cicho, żeby jej syn nie słyszał- Artur jest w areszcie.
-Ale czemu?- Julia się zdziwiła.
-Pobił biologicznego ojca Franka, ale nieważne. Chciałam porozmawiać o tym, czy istnieje możliwość, żeby biologiczny ojciec miał zakaz zbliżania się do nas?
-Istnieje taka szansa, ale jak nie chcesz gadać przy Franku, to może zrobimy sobie wypad na zakupy? Oczywiście jak Artur wyjdzie z aresztu.
-Ok, a i dzięki, że Franka przypilnowałaś.
-Nie ma problemu. To co, idziemy robić to ciasto?
-No jasne- przyjaciółki poszły do kuchni. Gdy weszły, Franek był cały w mące. Monika pomogła Frankowi przy ugniataniu, a Julia w tym czasie obrała jabłka i je pokroiła. Gdy ciasto było ugniecione, poukładali jabłka i wstawił do pieca. Julia zaproponowała, żeby Monika spała u niej ze swoim synem. Monika się zgodziła. Pojechała po potrzebne rzeczy dla niej i syna. Gdy wróciła, ciasto już się upiekło i nie było pół blaszki, bo Julia z Frankiem zjedli. Monika przyłączyła się do nich i takim sposobem po 15 minutach nie było ciasta. Później poszli oglądać telewizję. Oglądali ją do 22. Monika pozwoliła nawet położyć się Frankowi później spać. Gdy chłopiec zasnął, Monika położyła się obok niego, a Julia poszła do swojego pokoju.

Udało mi się chociaż to napisać, ale na opowiadanie na blogu o Krzyśku i o Ani będziecie musieli poczekać. 

5 komentarzy:

  1. Rozdział rewelacyjny :) mam nadzieje ze biologiczny ojciec FRANKA zostawi Ich w końcu w spokoju :) Artur dobrze zrobiłeś że mu przyłożyłeś xD juz nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
    życzę weny I pozdrawiam
    Olka < 3 < 3 < 3 ♡♡♡♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :)
    Biedny Artur.
    tylko chciał ochronić Franka a teraz ma kłopoty z prawem :(
    Pozdrawiam,
    Ola :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowy roździał tylko szkoda mi Moniki bo żeczywiście naje się wstydu ..

    OdpowiedzUsuń