Dzisiaj obie policjantki miały do pracy na 8. Wstały o 6.30 i zaczęły się szykować. O 7 Monika obudziła swojego syna. Miała go dzisiaj zawieźć do swojej kuzynki. Gdy byli wszyscy gotowi, wsiedli do samochodu Moniki i odjechali spod bloku Moniki. Najpierw pojechali do Ani, u której miał zostać Franek, a potem udały się na komendę. Były pięć minut przed czasem. Poszły się przebrać i udały się na odprawę. Wysocki miał wyjątkowo dobry humor. Żartował z nimi, śmiał się. Wszystkim udzielił się dobry humor komendanta, poza Moniką, która była przygnębiona od samego rana. Po odprawie wszyscy udali się na służbę. Tego dnia Monika miała patrol z Krzyśkiem. Krzysiek chciał się dopytać Moniki, dlaczego jest taka przygnębiona i od kiedy przyjeżdża z Olą do pracy, ale przerwał im dyżurny, który miał dla nich zadanie.
-Jedźcie na Mickiewicza w okolice bloku 15.
-Jeśli chodzi o Artura, to wyślij inny patrol- powiedziała Monika, usłyszawszy adres.
-Monika- dyżurny nie wiedział jak to piwiedzieć- Proszę cię, wy tam jedźcie. Tylko włączcie górę.
-Ok, przyjęłam. Bez odbioru- powiedziała Monika, włączyła bomby, dodała gazu i udali się na adres. Gdy wysiedli z radiowozu zobaczyli faceta na dachu. Gdy Monika zobaczyła kto tam stoi zamarła. Nie była w stanie nic powiedzieć, nic zrobić. Stała tylko i się patrzyła. Krzysiek wezwał odpowiednie służby i poszedł na dach. Monika usiadła w samochodzie i zaczęła płakać.
Kiedy Krzysiek był już u góry, podszedł bliżej Artura i chciał go sprowadzić na dół, ale on nie chciał słuchać.
-Jeśli ona mi nie wybaczy, to skoczę- powiedział zdesperowany.
-Spokojnie Artur, odsuń się od krawędzi i przyjdź do mnie- Krzysiek zachowywał spokój, ale wiedział, że jedno niewłaściwe słowo i Artur może skoczyć.
-Krzysiek, jak tam sytuacja?- zapytała przez radio Monika, która mimo tego, że była na niego wściekła martwiła się o niego.
-Chodź tutaj, bo on może w każdej chwili skoczyć. Może tobie uda się go jakoś namówić, żeby się odsunął od krawędzi.
-Dobra, idę tam- powiedziała nie pewnie, ale wiedziała, że gdy nie pójdzie, może zostać wdową, a Franek straci ojca, a tak to chociaż może uda się im wszystko naprawić. Na dole czekały już wszystkie służby, był nawet negocjator, ale postanowili, że na razie pójdzie sama Monika. Zebrała się szybko i poszła. Gdy stanęła na dachu nie wiedziała co robić, ale wiedziała jedno- nie może dopuścić do tego, że Artur skoczy. Podeszła do niego bliżej i zaczęła rozmowę
-Artur, odsuń się od krawędzi- Artur posłuchał się żony. Widać było, że mu jeszcze zależy.
-A teraz mnie posłuchaj. Jeśli nie chcesz, żebym została wdową, a Franek stracił ojca to zejdźmy teraz na dół. Pójdziemy do mieszkania i pogadamy na spokojnie- Monika cały czas była spokojna.
-Monika, a wybaczysz mi tą zdradę? Bo jeśli nie, to skończę ze sobą.
-Artur...
*złowieszczy śmiech* No ale będzie dzisiaj jeszcze jedno opowiadanie, więc się nie martwcie i nie zabijajcie mnie :*
I jeszcze pytania
1. Czy Monika wybaczy Arturowi?
2. Czy Artur skoczy, jeśli Monika mu nie wybaczy?
Pozdrawiam,
Karola
Super opowiadanie..
OdpowiedzUsuńBoziu cxzemu w takim momencie ale jak ma być jeszcze jedno opowiadanie no to ci wybacza.Pozdrawiam Zuza...
OdpowiedzUsuńOczywiście że Monika mu wybaczy Artur na pewno nie skoczy...
OdpowiedzUsuńA jak skoczy?
UsuńTo będzie tragedia Monika będzie załamana, bo jak by się z nim spotkała nie doszło by do tragedii. A jak Monika Bredzie załamana to ja też to będę przeżywała...
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuńTaki moment? :)
No ale.mam.nadzieję że nie skoczy.
Pozdrawiam,
Ola